Jak planuje Ministerstwo Finansów, fotoradary zasilą budżet kwotą 1,5 mld zł. W tym roku na polskich drogach ma stanąć bowiem blisko 375 nowych rejestratorów prędkości. Czy ma to poprawić bezpieczeństwo? Niestety, nie. Fotoradary mają łatać dziury – przychody z „suszarek” zostaną przeznaczone na roboty drogowe. A jak sytuacja z radarami wygląda w Płocku?
Ta astronomiczna kwota to wynik matematyki: fotoradar wykonuje około 60 zdjęć dziennie, łapiąc kierowców na łamaniu przepisów przez 365 dni (przypomnijmy, że przekroczenie prędkości kosztuje, w zależności od ciężaru nogi kierowcy, od 50 do 500 złotych).
Ministerstwo, uwzględniając błędy i pomyłki maszyny, wyliczyło przychód rzędu 1,5 mld złotych. Kwota ma zasilić budżet, który z kolei zostanie przekazany Krajowemu Funduszowi Drogowemu – ten do tej pory był prowadzony z opłat paliwowych i autostrad. Teraz czas na zmianę – pytanie tylko czyim kosztem. Projekt ustawy wywołał mnóstwo kontrowersji. Fotoradary same w sobie są przyjmowane dość chłodno. Powszechna jest opinia, że to pozorny środek walki z nadmierną prędkością – kierowca zwalnia przed słupem by nadrobić czas tuż za nim. Zakładanie wpływów, które mają zostać dopisane do budżetu z góry – pochodzących z mandatów, dodajmy – jest co najmniej nie na miejscu.
Fotoradary, należące do ITD działają także w Płocku i okolicach. Jak podaje serwis Korkowo.pl, największe zagęszczenie „masztów”, bo aż 9, znajduje się na trasie od Poznania do Włocławka. Licznie obstawiona jest szczególnie linia Płock – Poznań – tu fotoradary występują średnio co 24 kilometry. Co ciekawe, na drodze do Łodzi ustawiono jedynie dwie suszarki (urządzenie co 55 kilometrów).
Według serwisu Korkowo.pl, policja nałożyła łącznie ponad 15 tysięcy mandatów drogowych – wykroczeń, polegających na przekroczeniu dozwolonej prędkości było 7 130 – co daje imponującą kwotę, biorąc pod uwagę nawet najmniejsze możliwe kary. W suszarki „uzbrojeni” są także strażnicy miejscy.
– Płocka straż ma dwa urządzenia do mierzenia prędkości i obydwa mają ważną legalizację, ale na drodze pracuje tylko jedno urządzenie. Wykonaliśmy 1.485 zdjęć – podaje Jolanta Głowacka, rzeczniczka prasowa płockiej straży miejskiej. – Na rozliczenie kierowca ma 180 dni. I tak w 2012 roku wystawiono 1.339 mandatów, 113 pouczeń, umorzono 50 spraw, 93 wnioski skierowano do sądu, a 49 do policji – dodała.
Oczywiście 1,5 mld złotych to tylko plany – a przynajmniej tak tłumaczą politycy z Wiejskiej. W zeszłym roku minister Rostowski też zakładał wpływy z fotoradarów – przeliczył się. Jak będzie w trwającym 2013? To pokaże czas. Mamy tylko nadzieję, że obrany cel nie będzie realizowany „po trupach”, a więc – mówiąc wprost – nie rozpocznie się sezon polowania na kierowców.
A to cwaniaki w tym ministerstwie siedzą. swoją drogą 7 136 mandatów licząc po 50 zł to prawie 400 tysięcy złotych. ładnie
W artykule doszło do literówki, chodzi oczywiście o wpływ 1,5 mld zł – Redakcja
375 fotoradarów to koszt ok 40 000 000 zł które mogło być wydane na drogi. Czterdzieści milionów jeśli ktoś nie może doczytać zer. Wpływ to 1 500 000 zł.
Czy ktoś za to pójdzie siedzieć?