Czy kontynuując rodzinną tradycję hodowli kur i produkcji wiejskich jaj, ma jeszcze ochotę na spożywanie tego przysmaku? Jakie smaki są obecne w jego codziennym życiu? I co śni mu się po nocach? Zapraszamy na kolejny odcinek cyklu „Płocka Kuchnia”, w której tym razem rozmawiamy z Fabianem Szadkowskim – młodym przedsiębiorcą w nietypowym biznesie…
Od kilku pokoleń rodzina Fabiana Szadkowskiego zajmuje się hodowlą kur i produkcją wiejskich jaj. On szukał swojego miejsca w różnych zawodach, aż w końcu wrócił do tradycji rodzinnej.
– Jestem 27-latkiem, który, pomimo wieku, ma bogatą historię zawodową – przyznaje Fabian. – We wszystkich poprzednich firmach zajmowałem przede wszystkim stanowiska związane z marketingiem. Czegoś mi jednak brakowało, tej swobody, która pozwoliłaby mojej wyobraźni popłynąć – wyjaśnia.
Hodowla kur to u nas tradycja rodzinna
Ukończył protetykę dentystyczna i inżynierię ogrodnictwa, ale teraz zawodowo wrócił do korzeni – prowadzi gospodarstwo rolne, w którym zajmuje się produkcją jaj od kur z wolnego wybiegu. To jedno z ostatnich gospodarstw na terenie Płocka. Jego stoiska możecie znaleźć na targowisku przy ul. Rembielińskiego czy na Podolszycach Północ, przy ul. Baczyńskiego 4 w ” Pierogarni Kociołek”.
– To wielopokoleniowy biznes. Hodowlę wolnowybiegową kur zapoczątkowała moja babcia, kontynuował tata, teraz przejąłem go ja – tłumaczy Fabian Szadkowski. – Szukałem wiele lat swojego miejsca na drodze zawodowej, a okazało się, że dopiero powrót do tradycji rodzinnych pozwolił mi rozwinąć skrzydła. Testuję nowe możliwości sprzedaży, reklamy, wdrażam też mało popularny wśród sprzedawców system zakupów od przyjaciela – opowiada Fabian.
Na czym polega jego projekt? – Od ponad 3 lat sprzedaję jajka ze swojego gospodarstwa. Moi klienci nie kupują od sprzedawcy, tylko od Fabiana. Ten system nas zbliża i pozwala utrzymać wieloletnie relacje, również biznesowe. Jeśli klienci mają takie życzenie, dowożę jajka również do ich domów – wyjaśnia.
Przyznaje, że jajka odgrywają w jego życiu rolę nie tylko biznesową, ale i kulinarną, prywatną.
– Czasami śnią mi się po nocach, ale nie narzekam. Lubię swoją pracę, a przecież o to w życiu chodzi – uśmiecha się.
Przysmak dzieciństwa: Tosty w jajku
Jak wyglądał kulinarny świat dzieciństwa Fabiana? Oczywiście na stole królowały wiejskie jajka, ale nie tylko.
– Ze swojego dzieciństwa pamiętam aromatyczny zapach zup, tradycyjnego niedzielnego rosołu, pomidorówki czy naleśników. Gotowaniem w moim domu rodzinnym zajmowały się głównie babcia i mama. Zapach przygotowywanych przez nie potraw wypełniał każdy zakamarek domu – wspomina nasz rozmówca.
Nie mogło, oczywiście, zabraknąć potraw, w których głównym składnikiem były jajka.
– Uwielbiam babciny chleb maczany w jajku i smażony na patelni. Taki staropolski fast food. Te jajkowe tosty polewałem ketchupem i zajadałem się nimi cały wieczór – zdradza Fabian. – To babcia rozpoczęła hodowlę kur, więc u nas zawsze na stole gościło wiejskie jajko, a właśnie z takim te tosty były najlepsze – przyznaje.
W dorosłym już życiu na kształtowanie się jego smaku w dużej mierze wpłynęła narzeczona.
– To ona wprowadziła i nadal wprowadza mnie w smaki Europy, Azji i całego świata. Zajadam się potrawami kuchni indyjskiej i chińskiej. Uwielbiam sushi, jednak, jak na prawdziwego Polaka przystało, moją codziennością zazwyczaj rządzi kotlet z piersi z kurczaka. To kuchnię polską preferuję obecnie, lecz unowocześniam ją ziołami, włoskimi serami czy najlepszymi odmianami chińskiego ryżu – wymienia przedsiębiorca.
Jak dodaje, stara się często próbować smaków innych krajów, szczególnie tam, gdzie gotuje kucharz, pochodzący z danego państwa. – Uważam, że Polak nigdy nie odda oryginalnego smaku potrawy indyjskiej czy chińskiej. Te smaki trzeba znać od dzieciństwa, aby być w nich perfekcyjnym – przekonuje.
Moja duma – naleśniki
Fabian nie może nazywać się mistrzem kuchni, lecz wcale nie dlatego, że nie czuje się tam pewnie.
– U mnie w domu najczęściej gotują moja mama czy narzeczona, ale nie dlatego, że mi się nie chce lub nie umiem. Zwyczajnie, na co dzień brakuje mi czasu, ponieważ każdą wolną chwilę w ostatnich latach poświęcam na rozwijanie „jajkowego” biznesu – śmieje się Fabian Szadkowski.
Dodaje, że jest jednak potrawa, którą przygotowuje dość często, bo jest łatwa, szybka w przygotowaniu i bardzo smaczna.
– Są nią naleśniki. Uwielbiam je robić z dżemem truskawkowym, malinowym lub z czekolada. Są miękkie, puszyste i warte grzechu – żartuje nasz rozmówca.
Przepis na naleśniki Fabiana
Jeśli mamy czas, ciasto możemy przygotować pół godziny wcześniej, aby odpoczęło, a dzięki użyciu wody gazowanej, będą one o wiele bardziej delikatne.
Składniki:
- 1 szklanka maki pszennej
- 2 jajka, najlepiej wiejskie
- 1 szklanka mleka
- 3/4 szklanki wody gazowanej
- odrobina soli
- 3 łyżki masła lub oleju roślinnego
- dla smakoszy słodkich naleśników można dodać łyżkę cukru drobnoziarnistego.
Przygotowanie
Mąkę wsypać do miski, dodać jajka, mleko, wodę i sól. Zmiksować na gładką masę. Dodać roztopione masło lub olej roślinny i razem miksować.
Naleśniki smażyć na dobrze rozgrzanej patelni z cienkim dnem. Przewrócić na druga stronę, gdy spód będzie już ładnie zarumieniony i ścięty. Podawać dowolnie – z dżemem, malinami, roztopioną czekoladą lub w wersji pikantnej – z mięsem i warzywami.