Orlen Wisła 2 grudnia z nożem na gardle i wieloma innymi trudnościami, rywalizowała z PICK Szeged. Czyli ekipą, która mimo wcześniejszej wpadki, jest zespołem bardzo mocnym. Jednak w większości spotkania, to Wisła rozdawała karty i wygrała 24:25!
Podopieczni Piotra Przybeckiego rozpoczęli mecz w Segedynie wzorowo! Pierwsze dwa trafienia były dla gospodarzy, ale reakcja o wiele szybsza, niż w poprzednich meczach. Trzy trafienia z rzędu Orlen Wisły – Duarte i dwa razy Toledo i mieliśmy w 7. minucie 2:3. PICK wyglądał wtedy, jakby odrobinę był zaskoczony tak odważną postawą Wisły. Natomiast sama Wisła dopiero się rozkręcała.
Rywale szybko doprowadzili do remisu 3:3, ale znów Orlen Wisła zadała trzy ciosy – Duarte, M. Gębala i Obradović. 3:6 w 11. minucie i należy przyznać, że wielu z nas – kibiców, było zaskoczonych. Postawa Duarte, Tarabochii, Toledo oraz skrzydeł i bramki, napawała optymizmem – było szybko i bardzo mądrze, co studziło gospodarzy, a napędzało Wisłę. Przewaga 2-3 trafień utrzymywała się do końca, choć była szansa uciec jeszcze mocniej. Jednak to nie ma znaczenia, ponieważ Wisła pewnie prowadziła do przerwy 12:14, nadając ton grze.
Po zmianie stron, poprzeczka podniosła się wyżej, rywale zdecydowanie chcieli coś zmienić i przejąć inicjatywę. Jednak zespół z Płocka dzielnie stawiał opór, po kolejnym trafieniu Macieja Gębali w 36. minucie, było 15:18. Wydawało się, że żadna słabsza chwila się nie przydarzy, ale jednak… Kolejne jedenaście minut PICK wygrało 7:1 i na tablicy wyników pojawił się mniej przyjemny wynik – 22:19 dla PICK. Kibicom przypomniało się kilka poprzednich meczów, ale w głowie nadal było to, że Wisła poza tym fragmentem, była lepsza i powinna sobie poradzić.
Wtedy na swoje barki grę wziął Marco Tarabochia, który rozrzucił obronę rywali, jak profesor! Dwa razy na czystą sytuację rzutową wyprowadził Dana Emila Racotea, a raz Igora Żabicia i w 50. minucie ponownie mieliśmy remis 22:22. Minęło kolejnych kilka minut, a nadal był remis 24:24. Pięć minut do końca i ogromna nadzieja z obu stron, z tym, że Wisła była pewna siebie i pokazała, iż wygrana im się należy. Sporo nerwowości i mocnej obrony było w tych minutach, ale w najważniejszym momencie Jose de Toledo zagrał akcję, z jakiej słynął chociażby na Igrzyskach w RIO i na minutę przed końcem zdobył bramkę dla Wisły na wagę zwycięstwa – 24:25.
Orlen Wisła zaskoczyła nas wszystkich, za co należą się ogromne brawa. Zauważyć należy, że forma zawodników zwyżkuje, ponieważ mecz w Nantes i Szeged również były udane. Jeśli ktoś mówi, że Nantes jest słabą drużyną, to proponujemy zapoznać się z wczorajszym wynikiem meczu Nantes vs. Barcelona. Jest jedna prawidłowość w szeregach zespołu Piotra Przybeckiego, być może przypadkowa – nie grał w tych dwóch meczach Tomasz Gębala i Wisła nie popełnia tak dużo błędów. Brawo dla zespołu.
PICK Szeged – Orlen Wisła Płock 24:25 (12:14)
Wisła: Morawski, Borbely – Toledo 7, Duarte 4, Racotea 4, M.Gębala 3, Żabić 2, Tarabochia 1, Daszek 1, Obradović 1, Mihić 1, Ghionea 1, Krajewski, Ivić.
Marek Wojciechowski