W reportażu Pawła Kaźmierczaka „Miała do nas wrócić”, który został wyemitowany 12 marca, przedstawiono m.in. historię śmierci 58-letniej w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Płocku.
Czy to zaniedbania popełnione przez personel medyczny szpitala mogły być przyczyną śmierci 58-letniej pani Krystyny? Tak twierdzi rodzina zmarłej kobiety. Lekarze szpitala wojewódzkiego stanowczo odpierają te zarzuty, a w sprawę włączyła się prokuratura.
Sprawa zaczęła się 21 stycznia br., kiedy to na oddział chorób płuc w szpitalu wojewódzkim w Płocku trafiła pani Krystyna Kaczorowska. Miała przejść szereg rutynowych badań. Kobieta była pełna życia, a lekarze nie stwierdzili u niej żadnych niepokojących objawów.
– Nawet nie pomyślałem, że mogło z mamą coś się stać, bo rozmawiałem z nią we wtorek, w środę powiedziała mi, że po weekendzie już wyjdzie ze szpitala – mówi ze łzami syn zmarłej kobiety.
Jak twierdzi, lekarze i personel medyczny nie dopełnili swoich obowiązków.
1 lutego pani Krystyna trafiła na badanie tomografem komputerowym. Aby uzyskać pełniejszy obraz narządów wewnętrznych, lekarze podali jej środek barwiący, czyli kontrast. Po powrocie pacjentki na szpitalną salę, jej stan zaczął się gwałtownie pogarszać. Pani Krystyna mówiła o dusznościach w klatce piersiowej i o tym, że bardzo źle się czuje. Wieczorem było już bardzo źle, kobieta klękała przy łóżku, nie mogąc wytrzymać bólu. Umarła kilka godzin później, wczesnym rankiem 2 lutego.
Łukasz, syn pani Krystyny, zwrócił się do szpitala o wydanie wszystkich dokumentów, związanych z hospitalizacją mamy. Od razu zauważył, że w karcie brakuje wpisów z dwóch dni pobytu Pani Krystyny na oddziale. Zgodnie z przepisami, lekarze muszą wypełniać ten dokument codziennie, przy każdym porannym obchodzie.
Ordynator oddziału, na którym zmarła pani Krystyna, zapewnia że w karcie obserwacji lekarskich są wpisy ze wszystkich dni jej pobytu w szpitalu. – Obserwacje lekarskie piszemy każdego dnia w indywidualnej karcie pielęgnacji – mówi ordynator Bogdan Gotowicki. – Jest tam każdego dnia wpis jaki lek był zaordynowany i jaki podany – dodaje.
1 lutego, tuż po tym, jak pani Krystyna wróciła z badania tomografem, lekarz w jej karcie zdrowia zapisał, że stan zdrowia kobiety pogarsza się, a chora zgłasza kaszel oraz duszności. Tymczasem, już po śmierci pacjentki, w indywidualnej karcie pielęgnacji pod datą 1 lutego pojawiają się zupełnie inne informacje, z których wynika, że kobieta była w dobrej formie. „Niepokojących objawów nie zauważono” – brzmi wpis z godziny 14.54.
– Żadnych uchybień w pracy lekarzy, ani swojej nie znalazłem – podkreśla ordynator oddziału.
Rodzina udostępniła kartę pobytu na oddziale kardiologicznym, gdzie przebywała dwa miesiące przed śmiercią, na przełomie listopada i grudnia ubiegłego roku. Wynika z niej, że pani Krystyna miała astmę oskrzelową i przewlekłą chorobę niedokrwienną serca. Według opracowań naukowych, u pacjentów z tego rodzaju schorzeniem nie jest wskazane podawanie podczas badań kontrastu, ponieważ może on doprowadzić do wielu bardzo poważnych komplikacji.
Rodzina pani Krystyny przekonuje, że w ankiecie chorej były wpisane przeciwskazania. Ordynator twierdzi natomiast, że w ankiecie wypełnianej przez pacjentkę nie było zaznaczonych żadnych uczuleń. Z tym nie zgadza się wnuk zmarłej, przy którym babcia wypełniała ten dokument. Jak twierdzi, pielęgniarka obecna przy wypełnianiu dokumentu potwierdziła, że schorzenia zostały wpisane.
Sprawą zainteresowała się Prokuratura Okręgowa w Płocku, która będzie sprawdzać, czy doszło do błędu lekarskiego oraz czy skutkiem tego błędu było doprowadzenie kobiety do zgonu.
Pełen reportaż można obejrzeć na VOD.TVP.PL.
Dlaczego nikt z tym nic nie robi? Mój tata dostał skierowanie na tomografie z kontrastem,mimo że nie kwalifikował się do badania na ogólny stan zdrowia. Badanie wykonano w Orlen Medica, tata zemdlał, próbowano go reanimować 45 minut, potem wezwano karetkę. Został przewieziony na SOR, gdzie zmarł po 2 godzinach,a dyrektor szpitala,mimo że ma obowiązek,nie zawiadomił prokuratury o zgonie pacjenta. Jak ten człowiek może kłaść się spać z czystym sumieniem, to nie rozumiem…
Na Winiarach PRL się zatrzymał i ma się świetnie
Walka z mafią lekarską to walenie głową w mur
a płocczanie nadal głosują na Srtuzika i naiwnie oczekują, że na Winiarach coś się zmieni ………………..
Zdarzenia związane z tym szpitalem można powielać bez końca. Kumpel na potańcówce uszkodził sobie kolano, pojechał do szpitala kazali mu altacetem czy czymś innym smarować. Okazało się, że miał zerwane więzadła i przesuniętą rzepkę. Skończyło się 3 operacjami w innym szpitalu. Koleżanka straciła prawie słuch, bo nie mogli zdiagnozować co się stało, po kilku dniach wypisała się ze szpitala i leczyła się gdzie indziej. I na koniec cytat od znajomej studentki medycyny: „uczcie się moi drodzy studenci, bo jak nie do pójdziecie do Płocka do szpitala pracować”.
Moją mamę zawiozło pogotowie i na sorze była 9 godzin z migotaniem przedsionków bo lekarz zapomniał że kartę położył na parapecie. A drugi raz jak pojechała na Winiary to już był bilet w jedną stronę niestety
Na sorze lekarz stwierdził, że na tym oddziale ratują życie, a stan chorego nie jest zagrożony, do tego wskazując kartkę na drzwiach powiedział, że pacjent może zostać przyjęty na SOR dopiero za 6 godzin…To była, noc, nikogo na korytarzu, a lekarz miał przerwę i to było dla niego najważniejsze. Chory został przyjęty za dwa dni dopiero po interwencji rodziny i zrobieniu we własnym zakresie badań.
No nie jest dobrze w szpitalu powiem tak że i zarówno lekarze jak i pielegniarki idą po lini prostej .
Najgorszy szpital w Polsce !
Mój tata poszedł na badania rutynowe już nie wyszedł nie podawano mu leków jakie miał wypisane mimo że mama przynosiła kartkę z lekami codziennie. To nie szpital tylko mordownia
W Plocku amputuja , a w Szczecinie przyszywaja.
Tak jest strasznie..
Tak naprawdę to chyba jak najdalej od każdego szpitala tego życzę wszystkim
Cały ten szpital to jedna wielka znieczulica! Przekonałam się o tym nie jeden raz. Kiedy ktoś w końcu zrobi tam porządek?
To prawda nie daj Boże tam trafić…najlepiej w ogóle nie chorować czego wszystkim życzę.
Jak najdalej od tego szpitala
O tym ,że brak właściwej osoby do zarządzania tym szpitalem świadczą dojazdy do placówki.Doły ,dziury.,woda do kostek.Chyba dlatego ,żeby nie można było dojechać i będzie spokój jak chorzy zrezygnują z usług umieralni.