REKLAMA

REKLAMA

Edyta Głowacka od kuchni: Wyczucie smaku mam w genach

REKLAMA
Reklama. Przewiń aby czytać dalej.

Czy w kuchni jest równie zorganizowana, jak na studiach? Gdzie nauczyła się gotować? Jakie jest najtańsze danie na świecie i co studenci będą jeść podczas Juwenaliów? Dziś kolejna odsłona „Płockiej Kuchni”. Tym razem naszym gościem jest Senator Studentów Politechniki Warszawskiej – Edyta Głowacka.

Przeczytajrównież

Studentka Politechniki Warszawskiej, a obecnie także Senator Studentów tej uczelni. Od ponad pięciu lat jest cichym bohaterem wielu imprez studenckich. Organizuje Juwenalia Płockie, Otrzęsiny, Pikniki. Jak sama o sobie mówi, jest bardzo towarzyska, a wolnym czasie lubi gotować, biegać i spędzać czas z przyjaciółmi.

W dzieciństwie byłam „niejadkiem”

edyta_glowackaJaki smak najlepiej zapamiętała z dzieciństwa? – Nie zapomnę kuchni mojej babci, a w niej zapach klusek kartoflanych, zupy owocowej czy własnoręcznie robionych cukierków. Ale muszę też wspomnieć o kuchni mojej mamy, która robi przepyszną ogórkową i gołąbki – przyznaje Edyta.

Jakie danie nasza rozmówczyni rozpoznałaby z zamkniętymi oczami? – Zupę mleczną – odpowiada bez wahania. – Bardzo dobrze pamiętam jej smak, na tyle dobrze, by… nigdy więcej jej nie spróbować – śmieje się studentka. – Gdy byłam mała, wielu rzeczy bałam się spróbować. Pod tym względem mama miała ze mną bardzo duże problemy. Moje menu było bardzo „wąskie” i ograniczało się zaledwie do kilku dań – przyznaje.

Pomoc kuchenna, spalona kiełbasa i włoskie klimaty

Kto zatem przekonał Edytę Głowacką do innych smaków?

– Wszystkiego nauczyłam się jeść na wycieczkach szkolnych – zdradza. Tam raczej nie wolno było wybrzydzać. Gdy skończyłam 18 lat i poszłam do swojej pierwszej pracy, w której byłam pomocą kucharki, dużo się nauczyłam. Gotowałam z bardzo doświadczoną panią na stołówce dla pracowników. A ostatnio wiele dały mi programy kulinarne, oglądam niemal wszystkie – uśmiecha się senator studentów.

Praca w kuchni? To musi być ciekawe doświadczenie, nie możemy o to nie dopytać. Na czym konkretnie polegała pomoc w kuchni? – Zaczynałam od bardzo prostych czynności, jak obieranie warzyw czy smażenie kotletów. Ze smakiem nigdy nie miałam większego problemu. Może dlatego, że mój tata z zawodu jest masarzem, wyrabia wędliny. Zawsze wiedział, jak wszystko przyprawić, by było smaczne. Może odziedziczyłam to po nim w genach – dodaje pani Edyta.

Każdy, kto zaczyna gotować, zalicza jakąś kulinarną wpadkę. Czy tak dobrze zorganizowana osoba miała jakiś zabawny przypadek w kuchni?

– Jeśli chodzi o moją kulinarną porażkę, to chyba najbardziej pamięta ją mój brat. Byłam w pierwszej klasie gimnazjum, kiedy rodzice pojechali na zakupy i zostawili mnie w domu z młodszym bratem. Brat zgłodniał i zażyczył sobie bardzo proste danie – smażoną kiełbasę, wyrobu naszego taty. Ja, nie mając wcześniej  do czynienia z patelnią, usmażyłam ją na totalny węgiel. Brat do tej pory, gdy jest głodny to sobie żartuje, że może usmażę mu kiełbasę? – wspomina ze śmiechem Edyta.

A jaką kuchnię teraz preferuje nasza rozmówczyni? – Oczywiście polską, ale także włoską. Uwielbiam makarony, kuchnia włoska z nich słynie, a w dodatku bardzo często występują w niej pomidory, które też trafiają w moje gusta smakowe. Zarówno kuchnia, jak i same Włochy, zawsze mnie fascynowały. W liceum uczyłam się języka włoskiego, a z kolei w minione wakacje udało mi się odwiedzić ten piękny kraj. W Polsce nie udało mi się jeszcze zjeść pizzy, której ciasto było niemalże cienkie jak papier, a mimo to nie opadało – tłumaczy swoją pasję do włoskiej kuchni.




Zbliżają się Juwenalia, czas zabawy i świętowania dla studentów. Na pewno wiele osób się zastanawia, jak to jest z tą kuchnią studencką? Czy rzeczywiście żacy jedzą byle co i byle gdzie? Czy płoccy studenci opracowali już sposób na kuchnię „za złotówkę”?

– Od kilku lat mieszkam w akademiku, więc mogę coś na ten temat powiedzieć. Studenci, wbrew pozorom, wcale źle się nie żywią. Często coś gotują, gdy wychodzi się na korytarz, to czuć te wszystkie zapachy z kuchni. Fakt faktem, czasem coś się przypali, ale większość jednak coś gotuje. Rzeczy gotowe w sklepie, jak każdy zapewne wie, wcale nie są tanie, a student lubi oszczędzać, szczególnie na jedzeniu. Według mnie, jednym z tańszych studenckich obiadów, dość często spotykanych w akademiku, jest spaghetti, a na śniadanie jajecznica, chociaż pierogi w wolnym czasie też robię – wystarczy mąka, sól i wrzątek, a w farsz wszystko, co znajdę w lodówce – mówi studentka.

Jakie jest zatem popisowe danie Edyty Głowackiej, które chętnie jedzą też inni studenci? – Zdecydowanie kurczak po meksykańsku. Nieźle wychodzą mi także pierogi, kluski śląskie, ryba po grecku, a ostatnio również torty. Dla czytelników PetroNews zdradzę mój przepis na tę pierwszą potrawę – podsumowuje studentka.

[tabs]
[tab title=”Kurczak po meksykańsku”]

Potrzebujemy 12 sztuk udźca z kurczaka.

Składniki na panierkę: 

  • mąka
  • sól
  • papryka słodka
  • papryka ostra

Składniki na sos:

  • 1 cebula posiekana w kostkę
  • 1 mały słoiczek łagodnego ketchupu Włocławek
  • 1 mały słoiczek pikantnego ketchupu Włocławek
  • kostka masła prawdziwego
  • 3 ząbki czosnku drobno posiekane
  • ¼ szklanki bulionu rosołowego
  • ½ szklanka wrzątku
  • ¼ szklanki powideł śliwkowych
  • ½ szklanki cukru
  • ¼ szklanki octu
  • sól
  • pieprz

Wykonanie:

Umyć podudzia i ściągnąć z nich skórę. Następnie obtoczyć w wymieszanych składnikach podanych na panierkę. Obsmażyć na patelni z obu stron. Obsmażone podudzia przełożyć do naczynia żaroodpornego lub do brytfanki wyłożonej pergaminem. W garnku zagotować wszystkie składniki podane na sos. Gotowy sos wlać na wcześniej przygotowanego kurczaka. Całość piec ok 1 godziny.
Smacznego![/tab]
[/tabs]

REKLAMA

Inni czytali również

Kolejny

Komentarze 1

  1. Artur Cybulski says:

    a gdzie można znaleźć zdjęcie bez fartuszka? :P

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zgadzam się na warunki i ustalenia PolitykI Prywatności.

REKLAMA
  • Przejdź do REKLAMA W PŁOCKU