Podczas kwietniowej Sesji Rady Miasta Płocka radni poruszali m.in. temat powrotu dzieci do szkół i przedszkoli, na co zezwala najnowsze rozporządzenie ministra zdrowia. Zajęcia mogą rozpocząć się 6 maja.
30 kwietnia odbyła się Sesja Rady Miasta Płocka. Jednym z tematów była sytuacja epidemiologiczna na terenie Płocka, a także rozporządzenie ministerstwa zdrowia, zgodnie z którym od 6 maja żłobki i przedszkola mogą być otwarte.
Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny Romuald Ostrowski przekazał, że dotychczas (na dzień 29 kwietnia br.) na terenie Płocka i powiatu płockiego 1785 osób było w kwarantannie, z tego 117 było hospitalizowanych. Dotychczas u 7 osób potwierdzono koronawirusa, w tym 2 osoby zmarły, 3 wyzdrowiały. W samym Płocku wyzdrowiała 1 osoba, zmarła również jedna.
– Był to pacjent onkologiczny, który zaraził się w szpitalu onkologicznym, gdzie było ognisko zakażeń. Z powodu chorób dodatkowych, przeniesiono go na oddział kardiologiczny, gdzie zmarł – wyjaśnił Romuald Ostrowski.
W powiecie płockim wynik dodatni miały 4 osoby. Jedna osoba jest ozdrowieńcem (z Wyszogrodu), zmarł natomiast jeden mężczyzna (z gminy Staroźreby), który leżał na tym samym oddziale onkologicznym, co zmarły mieszkaniec Płocka. Zakażony jest również pracownik medyczny, który mieszka pod Wyszogrodem, ale pracuje w Warszawie. Przebywa on obecnie w izolacji domowej.
– W większości osoby na kwarantannie przyjechały z zagranicy i odbywały przymusową kwarantannę. Na część ja wydawałem decyzję, ze względu na kontakt tej osoby z osobą zakażoną lub gdy osoba była podejrzana zakażeniem Covid-19. Głównie chodziło o personel medyczny – tłumaczył dyrektor płockiego sanepidu.
W ostatniej dobie objętych kwarantanną był 317 osób, z czego 23 są osobami nowymi. W izolacji domowej z wynikiem dodatnim przebywa jeden pacjent. W nadzorze epidemiologicznym przebywa 81 osób, z czego 3 przybyły w ostatniej dobie. Hospitalizowanych z podejrzeniem zakażenia w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Płocku było 7 osób, 5 przybyło w ostatniej dobie. Obecnie z powodu Covid-19 jedna kobieta przebywa w szpitalu klinicznym w Warszawie.
W porównaniu więc do innych państw, ale i polskich miast, jesteśmy w dobrej sytuacji. Dyrektor sanepidu uważa, że bardzo dobrym ruchem był zakaz odwiedzin pacjentów, co na pewno ograniczyło rozwój koronawirusa.
Radny Tomasz Kominek zapytał, jakie będą kolejne kroki w sprawie zabezpieczenia się przed zakażeniem. Podkreślił, że w innych państwach dezynfekowane są duże przestrzenie miejskie. Zapytał o opinię na ten temat dyrektora sanepidu.
– Nigdy nie jest za wiele dezynfekcji w przestrzeni publicznej. Jeśli można to stosować, to jestem za tym rozwiązaniem – powiedział Romuald Ostrowski.
Tomasz Kominek spytał też o otwarcie żłobków i przedszkoli.
– Ja zrozumiałem to tak, że organ prowadzący może albo otworzyć te placówki, albo je zamknąć, albo pozostawić wybór rodzicom. Jeśli prezydent otworzy żłobki i przedszkola, to czy ograniczy to możliwość pozyskania świadczenia opiekuńczego? – pytał radny Tomasz Kominek.
Jak tłumaczył, wielu rodziców ma problem z zapewnieniu opieki dla dzieci.
Dyrektor płockiego sanepidu odpowiedział, że należy poczekać na szczegółowe wytyczne w tej sprawie. – Aczkolwiek to nie jest tak, że od razu 6 maja trzeba otwierać żłobki i przedszkola – przekonywał Romuald Ostrowski.
Prezydent Andrzej Nowakowski wyjaśniał, że to do samorządu będzie należała decyzja, czy te placówki faktycznie zostaną otwarte.
– Kluczem jest bezpieczeństwo, ochrona życia i zdrowia mieszkańców Płocka – stwierdził. – Jest to dosyć niezrozumiała decyzja rządu, zrzucająca odpowiedzialność na samorządy zwłaszcza, że nie mamy żadnych wytycznych, zgodnie z którymi mamy zabezpieczyć dzieci w żłobkach i przedszkolach, żeby nie doszło do rozprzestrzeniania się koronawirusa – tłumaczył prezydent Płocka.
Jak przypomniał, na ten moment w samym Płocku mieliśmy 3 chorych, z czego jedna osoba wyzdrowiała, jedna zmarła, chorując również onkologicznie, a trzecia jest leczona w szpitalu w Warszawie.
– Możemy więc z pewną dozą prawdopodobieństwa powiedzieć, że ogniska koronawirusa w Płocku nie ma. Monitorujemy liczbę zgonów, która jest nawet mniejsza, niż w ubiegłym roku. Natomiast otwarcie przedszkoli i żłobków jest zwiększeniem ryzyka – podkreślał Andrzej Nowakowski.
Samorząd Płocka w pierwszej kolejności zbiera informacje od rodziców, czy chcą zaprowadzać dziecko do żłobka czy przedszkola.
– Na dzisiaj nie odpowiem, czy, które i czy w ogóle zostaną otwarte placówki, szczególnie, że nie mamy żadnych wytycznych – argumentował prezydent. – Na ten moment mamy za mało wiedzy – dodał.
Zapytał również dyrektora Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Płocku czy sanepid zleca testy i ile ewentualnie zlecił testów na koronawirusa.
– Co innego jest wymaz, a co innego test – podkreślił Romuald Ostrowski. – Wymaz zlecany jest w wojewódzkim szpitalu, w szpitalu miejskim, stacja pogotowia wykonała w stosunku do swoich pracowników (6 ratowników, którzy byli na kwarantannie), są wykonywane również wymazy przez spółkę Meditrans na zlecenie wojewody mazowieckiego. Przez nas jest to monitorowane – wyjaśnił dyrektor płockiego sanepidu.
Ze wskazania Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Płocku zostały wykonane 43 testy. Stacja pilnuje również, aby wymaz był pobrany 10 dnia od możliwego zakażenia. Same testy są wykonywane natomiast w laboratoriach.
Za nieprzestrzeganie kwarantanny oraz zakazów i nakazów płocki sanepid nałożył już kary w wysokości ponad 200 tys. zł. Za niedotrzymywanie odległości jest to najczęściej 5 tys. zł, a za ucieczkę z kwarantanny – 20 tys. zł. Łącznie nałożono kilkanaście kar.
– Dobrze pamiętam osobę, która w Drobinie stała w małej odległości, za co otrzymała 5 tys. zł. Za godzinę stał w tym samym miejscu, z tego powodu policja nałożyła kolejny mandat 7 tys. zł – opowiadał Romuald Ostrowski.
Sanepid umorzył mandat, ponieważ osoba ta miała wadę wzroku (nie widziała na jedno oko) i czekała aż inna osoba zrobi jej zakupy. Jak zaznaczył dyrektor sanepidu, najczęściej kary administracyjne otrzymują osoby młode.
Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Płocku wyraził obawę, że sytuację epidemiologiczną będziemy mieli w Polsce przynajmniej do czerwca.
– Na dzisiaj mieliśmy tylko jeden przypadek przywleczony z zagranicy. Pozostałe przypadki są już transmisji poziomej, lokalnej, które zaraziły się w trakcie trwania epidemii już w Polsce – podkreślił Romuald Ostrowski.