Radny Artur Jaroszewski złożył ostatniego dnia stycznia interpelację do Urzędu Miasta Płocka z pytaniem o stan walki ze smogiem w mieście i propozycją wykorzystania do tego dronów. Ratusz nie widzi ani możliwości, ani potrzeby inwestycji w te urządzenia.
W swojej interpelacji radny Artur Jaroszewski był żywo zainteresowany tym, czy urząd miasta posiada odpowiednie osoby i sprzęt, by kontrolować to, co jest spalane w kominkach i piecach w Płocku. Szczególnie był ciekaw tego, jak wyglądają efekty kontroli, ilość i miejsca wystawienia mandatów oraz czy ratusz planuje wykorzystanie dronów w kontroli, czym palą płocczanie w piecach.
– Od kilku lat z funduszy państwowych oraz miejskich dofinansowywana jest wymiana starych pieców na nowe proekologiczne. Sporo osób nadal opala domostwa opałem nienormatywnym w starych piecach, trując siebie oraz sąsiadów. Bez skutecznych kontroli i sankcji trudno będzie zlikwidować ten proceder. Niektóre z polskich miast zaczynają korzystać z dronów, które wyposażone są w analizatory składu zanieczyszczeń powietrza – argumentował radny.
Z odpowiedzi ratusza można dowiedzieć się, że Straż Miejska w Płocku przeprowadziła w sumie 133 kontrole w 2017 roku, w wyniku których udało się wystawić aż cztery mandaty na łączną sumę 1150 złotych. Jeden mandat wystawiono na osiedlu Góry, jeden na Starym Mieście i dwa na osiedlu Wyszogrodzka. Strażnicy dali również jedno pouczenie.
Najwyraźniej tak imponujące wyniki kontroli satysfakcjonują płocki urząd miasta, bo ten jest zdania, że nie opłaca się inwestować w drony oraz ich obsługę. Dodatkowo informuje, że zgodnie z zebranymi opiniami nie można korzystać z dronów do sprawdzania czym ludzie palą w piecach.
– W temacie zasięgnięto opinii Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Warszawie, jak również firmy ATMOTERM S.A. Stanowiska tych instytucji podkreślają fakt, iż pomiary i obserwacje za pomocą dronów i urządzeń na nich zainstalowanych nie mogą być uznawane jako referencyjne i służące w postępowaniach administracyjnych – wyjaśniają w ratuszu.
Zastanawiające jest, jak to się dzieje, że inne miasta, o których wspomina radny Artur Jaroszewski, nie mają problemu z prowadzeniem kontroli z użyciem dronów. Jak pisaliśmy, Katowice wraz z Gliwicami korzystają już, co prawda na razie testowo, z dronów do walki ze smogiem. Już podczas pierwszych testów dzięki dronowi wystawiono tam mandat w wysokości 500 zł.
Nie chodzi bowiem o to, żeby pomiary drona stanowiły podstawę do oskarżenia kogoś. Testowany dron umożliwia prowadzenie zdalnego pomiaru zanieczyszczeń pod kątem spalania odpadów i niedozwolonych substancji, np. plastikowych butelek. Dodatkowo czujniki pozwalają na analizę zawartości: etanolu amoniaku, chlorku wodoru, formaldehydu oraz PM10, PM2,5, PM1 z wykorzystaniem laserowego licznika rozsianych cząstek stałych. Dzięki temu, strażnicy będą wiedzieli KTÓRE domy kontrolować. Dokładnie tak działa straż miejska w Katowicach – dyspozytor na podstawie pomiarów z drona przesyła informację, w którym domu palone są niedozwolone produkty, a patrol jedzie na miejsce.
Pomimo zdecydowanej odpowiedzi płockiego urzędu, może jednak warto obserwować ten sposób na walkę ze smogiem. W Katowicach, gdzie smog jest dużo większym problemem, niż w Płocku, na pewno nie stosują dronów bez przyczyny.
Komin Orlenu
Panie radny a może pan doradzi aby wysłać drony nad nowy koin Orlenu napewno ten dron odrazu by zdechł czy ten dym to tylko para jak twierdzą to wysyłać tam ludzi na wypoczynek jest blirzej niż do Ciechocinka panie zaradny.
Panie Tomku. Sami tam weszliśmy, podobnie jak inni dziennikarze. Nawet nagraliśmy film – zapraszamy http://petronews.pl/weszlismy-do-komina-jak-wyglada-w-srodku/
na Mazowszu znowu na „nie”. Na Slàsku można, na Mazowszu nie.
Zapraszam straż miejską na osiedle przy ul. Borowickiej.
Żółty, duszący dym z kominów na tym osiedlu to codzienność.