Jak się gotuje przy pomocy Google? Na ile sposobów można przygotować jajka? Jakimi smakami pachnie kuchnia na Syberii? Odpowiedzi na te i wiele więcej pytań w kolejnym materiale z serii „Płocka Kuchnia”.
Naszym dzisiejszym rozmówcą jest Dariusz Kiełbasa, handlowiec, zajmujący się sprzedażą samochodów od 14 lat. Lecz to nie jego praca jest na językach wszystkich, a hobby.
– Przez ostatnie 7 lat pracy w branży zarządzałem spółką motoryzacyjną, a ostatnio zajmuję się swoim niepełnosprawnym synkiem, rehabilitując go osobiście od strony fizycznej, ponieważ na tym się trochę znam – opowiada o sobie. – Spełniam marzenia dotyczące mojej pasji, czyli biegania i zwiedzania świata – dodaje.
I to właśnie pasja Dariusza Kiełbasy sprawiła, że zrobiło się o nim naprawdę głośno. Wziął on udział w dwóch ekstremalnych biegach – pierwszy, po zamarzniętym jeziorze Bajkał i drugi – po pustyni. Oba starty okazały się sukcesem – o czym pisaliśmy na łamach PetroNews.
Pobiegli po zamarzniętym jeziorze i po pustyni. Wyczynowi biegacze z Płocka i Gąbina
Czy po takich przejściach kuchnia może być wyzwaniem godnym startu po lodzie i piachu? Owszem! Choć nasz bohater radzi sobie nieźle wśród patelni i garnków.
– Każdy mężczyzna powinien umieć gotować i przyrządzić sobie jedzenie, aby móc poradzić sobie w różnych sytuacjach – przekonuje. – Jednak jeszcze nie rozwinąłem u siebie tych zainteresowań – śmieje się. – Potrafię, oczywiście, zrobić proste potrawy, takie jak spaghetti czy sałatkę grecką. Moje ulubione spaghetti jest z pesto, suszonymi pomidorami i serem feta – dopowiada.
Na śniadania tylko jaja!
Choć dania obiadowe nie są popisowymi w kuchennym repertuarze Dariusza Kiełbasy, to jest on zdecydowanie specjalistą od… śniadań! – Uwielbiam robić śniadania i tutaj muszę się pochwalić, że potrafię przyrządzić jajka na wiele sposobów – zdradza w rozmowie z nami maratończyk. – Jajka zawierają białko, które jest budulcem mięśni, to ważne w bieganiu. Cenne są oczywiście płatki owsiane, które przyrządzam mojemu synkowi, dodając owoce. Ja jem je rzadziej, lecz podpowiadam każdemu, że są bardzo zdrowe i przede wszystkim dają dużo energii – przyznaje.
Nie oznacza to jednak, że maratończyk pozostawiony sam w domu je wyłącznie jajka. Jak przekonuje nasz rozmówca, potrafi odnaleźć się w sytuacji sam na sam z kuchenką. A wszystko dzięki… technologii. – W dobie smartfonów wystarczy zajrzeć do Google – śmieje się. – Potrzebny przepis mamy na ekranie w kilka chwil, wraz z instrukcją – stwierdza po chwili z powagą.
Jakie miejsce w życiu naszego bohatera zajmuje gotowanie? – To ani moja pasja, ani przykry obowiązek – odpowiada szczerze na nasze pytanie. – Nie pasjonuje mnie to tak, jak bieganie. Od pewnego czasu po prostu jedzenie traktuję jak paliwo potrzebne do uprawiania mojej pasji, czyli biegania. Chociaż miło, jeśli to paliwo jest dobrej jakości. Wtedy stanowi doskonały budulec dla mięśni, daje zdrowie i energię organizmowi. No i fajnie, jak miło drażni kubki smakowe. Przecież wszyscy lubimy jak to, co jemy, nam smakuje – stwierdza z uśmiechem.
Uwielbiam kuchnię śródziemnomorską
Co zatem smakuje Dariuszowi Kiełbasie? To zależy od szerokości geograficznej. Podróże są bowiem niejako wpisane w pasję naszego bohatera – te z kolei sprzyjają poznawaniu nowych smaków. – Lubię dobrą kuchnię z różnych miejsc świata. Zawsze tam, gdzie byłem starałem się próbować dań regionalnych, w których dany region się specjalizuje – przyznaje.
Maratończyk jest fanem smaków śródziemnomorskich. – To głównie owoce morza i kuchnia włoska. Oczywiście lubię też kuchnię polską, która jest najbogatsza na świecie. My po prostu udoskonalamy i poprawiamy wszystkie potrawy, np. sałatkę grecką. Ta zjedzona w Grecji była, moim zdaniem, uboga w składniki – śmieje się.
Przykładów wpływu polskich smaków na zagraniczne dania jest zdaniem Dariusza Kiełbasy całe mnóstwo. – Weźmy np. japońskie sushi – podaje. – W Polsce zostało tak zmodyfikowane, że japońskie przypomina tylko wyglądem to z naszego polskiego podwórka – przekonuje nasz rozmówca.
Co więcej, zdaniem biegacza, nie ma złych potraw – są tylko źle przyrządzone. – Bardzo lubię wątróbkę, zarówno drobiową, jak i wieprzową czy żołądki drobiowe – podaje przykłady. – Można się zniechęcić do danej potrawy, jeśli jest źle przyrządzona. Mnie na długie lata obrzydzono w ten sposób sushi i kalmary w panierce – wymienia.
Kulinarne podróże Dariusza Kiełbasy
Dariusz Kiełbasa z chęcią kosztuje kuchni regionalnej. – Chcę, by dane miejsce kojarzyło mi się z danym smakiem, zapachem – opowiada maratończyk. – Węgry np. zawsze będą kojarzyć mi się z zapachem kwitnących akacji, jak również z gulaszem, z którego Węgrzy są znani. Zatrzymując się na nocleg w hotelu, zamówiliśmy na pierwsze danie zupę gulaszową, a na drugie gulasz, by w pełni posmakować tego, z czego Węgrzy słyną – wspomina w rozmowie z nami.
Zgoła inne smaki i zapachy występują w Rosji. – Będąc na maratonie na Syberii, jedliśmy zupę Ucha – mówi Dariusz Kiełbasa. – To typowa rosyjska zupa rybna, którą przyrządził nam nasz gospodarz. Powstaje ona z ryby Omul, występujących tylko w Bajkale – dodaje.
Generalnie na Syberii ludzie odżywiają się nieco inaczej. – To żywienie się inne, niż obecne trendy europejskie. Tam nie ma potrzeby bycia fit i rezygnowania z mięsa i tłuszczu zwierzęcego – tłumaczy maratończyk. – Uświadomiła nas pewna Buriatka, że my, przy naszym łagodnym europejskim klimacie, możemy odżywiać się delikatnymi, wegetariańskimi potrawami i być fit, jednak oni przy mrozach dochodzących do -50 stopni Celsjusza, muszą zbudować sobie ochronną warstwę tłuszczu, która ochroni ich przed chłodem – opowiada.
Z goła inaczej jest w Izraelu. – Jadąc do Jerozolimy, zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej, na której serwowano dania kuchni żydowskiej. Tam dominują potrawy rybne i wegetariańskie. Miałem okazję spróbować Falafele, czyli smażoną na głębokim tłuszczu kulkę z ciecierzycy, często również z bobu i fasoli z dodatkiem pietruszki, czosnku, kolendry, kminu, kardamonu, cynamonu lub chilli – wymienia.
W Jerozolimie był również humus. Mnóstwo humusu, który jest dodawany w zasadzie prawie do wszystkich potraw kuchni żydowskiej.
Lecz to nie zupa rybna ani dania żydowskie zaskoczyły maratończyka, lecz potrawy kuchni tajskiej. Nie były to jednak doznania smakowe, a wizualne. – Na pewnej imprezie firmowej miałem okazję spróbować szarańczy i larw termitów – wspomina. – Te były prezentowane żywe, ponadziewane na patyczki, z poruszającymi się kończynami. Podziękowałem – śmieje się.
Moja żona eksperymentuje kulinarnie
Na rodzinnym stole pana Dariusza też bywa kolorowo. To dzięki żonie Ani, która lubi eksperymentować i próbować nowych potraw. – Oczywiście są stałe elementy, jak np. zupa pomidorowa, czy bardziej krem z pomidorów – tłumaczy. – Ostatnio były jednak gołąbki ze szpinakiem. Coraz bardziej idziemy w kierunku wegetariańskim, czyli ograniczamy mięso w naszym menu – dopowiada.
Nie zawsze jednak było tak kolorowo. Smaki z dzieciństwa były bowiem bardziej przyziemne – choć niezmiennie pyszne.
– Najbardziej kojarzę białe sery, dżemy, mleko, naleśniki, pierogi z serem i, oczywiście, moją ulubioną jajecznicę – wraca wspomnieniami w rozmowie z nami. – Jeśli chodzi o obiady, to oczywiście rosół z makaronem, przysmażany na patelni kurczak z cebulką, młode ziemniaczki posypane koperkiem, zsiadłe mleko lub kompot ze świeżych owoców – to moje smaki młodości – wymienia.
Jaki przepis przygotował nasz rozmówca dla czytelników PetroNews? To jedno z egzotycznych dań, o których opowiadał – zupa Ucha.
[tabs]
[tab title=”Zupa Ucha Dariusza Kiełbasy”]
Składniki:
- 1 kg części z ryb słodkowodnych
- 1 kg świeżych filetów dużych ryb (np. karp, okoń, pstrąg, szczupak, lin)
- włoszczyzna z cebulą (2-3 sztuki)
- ziele angielskie
- kieliszek wódki
- marchew, pietruszka, koperek
- sok z cytryny.
Przygotowanie:
Ryby oczyścić, włoszczyznę i cebulę umyć, obrać i wrzucić do garnka. Kilogram części ryb, włoszczyznę, liść laurowy oraz ziele angielskie gotować w 2 litrach wody. W trakcie gotowania zdejmować z bulionu szumowinę. Po upływie 45 minut odcedzić i wlać wywar do drugiego garnka.
Filety rybne oczyścić z ości i pokroić na mniejsze kawałki. Do gorącego wywaru włożyć pokrojone na kawałki ziemniaki, rybę i wlać kieliszek wódki. Całość gotować 15 minut.
Następnie dodać pokrojone na kawałki marchewki i pietruszkę. Doprawić zupę solą, pieprzem, dodać posiekany koperek i sok z cytryny. Na końcu zgasić w zupie brzozowe polano z ogniska. Jeśli nie mamy dostępu do ogniska, możemy także opalić na gazowym palniku gałązkę z brzozy i następnie zgasić ją w zupie.[/tab]
[/tabs]