Tym razem o kulinarne upodobania spytaliśmy Darię Domosławską – radną i fizjoterapeutkę, pomysłodawczynię przeniesienia na płocki grunt akcji „Koperty życia”. Jakie potrawy kojarzą się jej z dzieciństwem, jaką kuchnię serwuje w swoim domu? Na te i wiele innych pytań odpowiadamy w kolejnej części naszego cyklu „Płocczanie od Kuchni”.
Daria Magdalena Domosławska jest płocką radną, a z wykształcenia fizjoterapeutą. Na co dzień pracuje z pacjentami, co wymaga od niej sprawności fizycznej, dobrej kondycji psychicznej i fizycznej. Jest również adiunktem na uczelni wyższej. Mnogość zajęć sprawia, że większość czasu spędza poza domem. Przed wyjściem jednak zawsze zjada wartościowe śniadanie, które daje energię na początek dnia. Zawsze ma też przy sobie wodę mineralną.
Pilnowałam ciszy, żeby drożdże urosły…
Jakie smaki kształtowały upodobania kulinarne pani Darii? – Smaki mojej obecnej kuchni w większości są wynikiem działań moich rodziców – tłumaczy nasza rozmówczyni. – Moje dzieciństwo przebiegało w dwóch dla mnie ważnych domach: rodzinnym i domu moich dziadków ze strony mamy. Dom rodzinny pachniał zawsze świeżo przygotowanymi posiłkami, mimo tego, że rodzice pracowali zawodowo. W domu babci i dziadka często roznosił się zapach ciasta drożdżowego, szarlotki i najlepszego pod słońcem pasztetu. Po godzinach spędzonych w przedszkolu i w szkole, moją przystanią był dom dziadków, gdzie oczekiwałam na powrót z pracy rodziców. To właśnie często tam, jako dziecko czynnie uczestniczyłam w działaniach kulinarnych – wspomina pani Daria.
A czy wobec tego pamięta i stosuje „babcine” przepisy? – Tajemnice przygotowywanych potraw, niestety, nie utrwaliły mi się w pamięci. Bardziej interesowało mnie, jak rosną drożdże i z wielką zawziętością pilnowałam w domu ciszy, żeby im się lepiej rosło. Bardzo lubiłam kręcić maszynką podczas mielenia mięsa lub podczas formowania „przez maszynkę” kruchych ciasteczek – opowiada.
Do dziś nie wiem, w czym tkwiła tajemnica „babcinej” pomidorówki
Pani Daria, zapytana o smaki dzieciństwa, przywołuje wspomnienia z uśmiechem. – Najwyraźniejszy smak mojego dzieciństwa to zupa pomidorowa z makaronem własnego wyrobu w wykonaniu mojej babci. Nigdy więcej nie jadłam takiej zupy, jaką gotowała moja babcia. Do dziś nie wiem, w czym tkwiła tajemnica jej smaku – przyznaje.
Bohaterka naszego wywiadu przyznaje, że od dziecka była miłośniczką warzyw i owoców, tym bardziej, że były dostępne na wyciągnięcie ręki. – Pamiętam doskonale smak pomidorów, poziomek i truskawek podkradanych z „babcinego ogródka”. Smakowały wyjątkowo, gdyż brałam udział w ich uprawie i pielęgnacji. Miałam swój zestaw ogrodniczy: konewkę, grabki i łopatkę. To zamiłowanie do ogrodnictwa pozostało do dziś. Jednak brak czasu na pielęgnację warzyw i owoców pozwala mi tylko na hodowanie borówki kanadyjskiej, która sezonowo dominuje w deserach letnich – zdradza.
Jadam poza domem tylko wtedy, gdy wyjeżdżam z Płocka
A jakie dziś potrawy preferuje pani Daria? – W moim rodzinnym domu króluje tradycyjna kuchnia polska, wzbogacana nowymi przepisami z dużą ilością warzyw, kasz, ryżu i ryb. Obecnie najczęściej przygotowuję posiłki na parze. Lubię przygotowywać sałatki. Dużą wagę przywiązuję do odpowiedniego nawadniania organizmu w ciągu dnia, szczególnie wtedy, gdy uprawiam sport. Wśród napojów dominuje woda mineralna, herbaty zielone i owocowe oraz napoje izotoniczne – wylicza nasza rozmówczyni. – Bardzo rzadko zjadam posiłki poza domem – tylko wtedy, gdy wyjeżdżam z Płocka. Niestety, z uwagi na liczne obowiązki zawodowe, nie mam czasu na praktyki kulinarne – przyznaje.
Ciasto wyparowało i zostały same bakalie!
Weekendowe popisy kulinarne dają wiele radości zarówno naszej bohaterce, jak i jej rodzinie czy znajomym. Jak przyznała, lubi próbować nowych przepisów i eksperymentować. Ale… nie zawsze dobrze się to kończyło. – Zadania kulinarne są dla mnie wielkim wyzwaniem i traktuję je jak egzamin, który w większości przypadków kończy się pozytywnym wynikiem. Nie obyło się jednak bez porażek – przyznaje radna. – Była to próba, która została w pamięci mojej rodziny. Chciałam zrobić niespodziankę i upiec keks. Zawsze przestrzegam dokładnie przepisu, ale wydawało mi się, że jeśli dołożę więcej bakalii, to nie popełnię błędu, a ciasto będzie bardziej wartościowe. Zasada im więcej tym lepiej, tym razem zupełnie się nie sprawdziła. Figi, rodzynki, orzeszki i inne bakalie zdominowały ciasto. Nie wiem, jak to jest możliwe, ale po wyjęciu z foremki nie było ciasta tylko same połączone w jedną masę bakalie. Ciasto wyparowało! O dziwo, goście zajadali się chrupiącymi bakaliami i do dziś wszyscy wspominają ten wyjątkowy keks! A ja więcej prób pieczenia keksu nie podjęłam – śmieje się pani Daria.
Przepis, który przygotowała nasza rozmówczyni dla czytelników, jest niecodzienny. Łączy w sobie zdrowy i wartościowy, choć niekoniecznie lubiany przez wszystkich szpinak i… bitą śmietanę. – Ten, kto wcześniej nie lubił szpinaku, pokocha go w tej słodkiej wersji – mówi pani Daria. – Ciasto jest proste i pyszne, choć po zjedzeniu większej porcji polecam minimum 60 minut wysiłku fizycznego, np. nordic walking – dodaje z zawodowym upodobaniem.
- Składniki na ciasto:
• 350 g świeżego szpinaku typu 'baby’
• 3 jajka
• 3/4 szklanki cukru
• 1/2 szklanki oleju słonecznikowego
• 2 szklanki mąki pszennej
• 3 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
• sok z 1/2 cytryny
• skórka otarta z 1 cytryny - Składniki na śmietankowy krem:
• 300 ml kremówki 36%
• 150 g mascarpone
• 2 płaskie łyżki cukru pudru
Dodatkowo:
• ziarenka granatu do dekoracji - Przygotowanie:
Jajka ubij z cukrem, aż uzyskasz niemalże białą i puszystą masę. Następnie, nie przerywając ubijania, wlewaj ciurkiem olej. Szpinak zmiksuj blenderem lub posiekaj w malakserze i dodaj do masy jajecznej. Wlej sok i skórkę z cytryny i wszystko wymieszaj. Mąkę przesiej i połącz z proszkiem do pieczenia. Dodawaj powoli do zielonej masy, cały czas mieszając (ręcznie). Ciasto wlej do tortownicy (22-25 cm), przykrytej uprzednio papierem do pieczenia i piecz w 180ºC przez 40 minut do suchego patyczka. Wyjmij i ostudź. Wszystkie składniki na krem umieść w misie miksera i ubij. Wierzch ciasta obetnij na 2/3 wysokości. Dół wyłóż na paterę i pokryj śmietankowym kremem. Górę zaś drobno pokrusz palcami i posyp nią wierzch ciasta. Ozdób całość pestkami granatu.
Smacznego!