Sobotni mecz Wisły Płock z Jagiellonią Białystok odbił się w mediach szerokim echem, i to nie z powodu przegranego dla płockiego klubu spotkania, a tego, czy Dominik Furman obraził ukraińskiego zawodnika, Tarasa Romanczuka.
16 lutego, podczas wyjazdowego meczu, Wisła Płock spotkała się z Jagiellonią Białystok, z którą przegrała 0:1. Nie to jednak stało się powodem medialnej burzy, jaka rozgorzała tuż po spotkaniu.
Taras Romanczuk po meczu Wisły Płock z Jagiellonią Białystok powiedział, że zawodnik płockiego klubu, Dominik Furman, nazwał ukraińskiego piłkarza banderowcą.
– Ciężko opanować swoje emocje, gdzie moja rodzina była zamordowana przez Banderę [Stepan Andrijowycz Bandera, ukraiński polityk niepodległościowy o poglądach skrajnie nacjonalistycznych, przez część badaczy określanych jako faszystowskie, jeden z przywódców Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, odpowiedzialny za mordowanie ludności polskiej na Wołyniu – przyp.red.] i on mnie tak nazywa? Ciężko coś powiedzieć. Myślę, że ostatni raz podałem mu rękę – stwierdził Taras Romanczuk.
Taras Romanczuk po meczu #JAGWPŁ.#Ekstraklasa https://t.co/IDNGF8xnrx
— Radio Białystok (@radiobialystok) February 16, 2019
W tej sprawie otrzymaliśmy od Dominika Furmana oświadczenie.
„W nawiązaniu do wydarzeń, które miały miejsce podczas meczu 22. kolejki Lotto Ekstraklasy Jagiellonia Białystok – Wisła Płock, a także oskarżeń kierowanych przez przedstawicieli Klubu z Białegostoku wobec mojej osoby, chciałem stanowczo i kategorycznie zaprzeczyć, by w trakcie całych zawodów z moich ust padły w stronę Tarasa Romanczuka cytowane po meczu przez przedstawicieli Jagiellonii obraźliwe słowa.
Faktem jest, że podczas spotkania wielokrotnie dochodziło do spięć pomiędzy zawodnikami obu drużyn. Prawdą jest także to, że piłkarze nie szczędzili sobie sobie złośliwości i kierowali w swoją stronę słowa uznawane za wulgarne. Mocne, męskie słowa padają zwykle podczas każdego meczu ligowego. Emocje, walka o punkty i zajęcie jak najwyższego miejsca w tabeli sprawiają, że zawodnicy w emocjach często kierują do siebie różne słowa, czasem jest niemiło, ale to sport.
W żadnym momencie nie doszło jednak do zdarzenia opisywanego przez zawodnika Jagiellonii Tarasa Romanczuka, a także kierownika drużyny Pana Arkadiusza Szczęsnego.
Nadmienię tylko, że sytuacja: Romanczuk – Furman była jedna podczas sobotniego meczu. A sytuacji: prowokujący Romanczuk – pozostali zawodnicy Wisły Płock było w sobotę wiele i nie zostały one w ogóle zauważone, gdyż tak jak wspomniałem, w każdym meczu się zdarzają i będą zdarzać.
Będę walczył o swoje dobre imię. Zwróciłem się już z prośbą do Klubu Wisła Płock o wsparcie i pomoc prawną. Liczę, że cała sprawa zostanie w jak najszybszym czasie wyjaśniona.
Dominik Furman
Wisła Płock”.
FURMAN – KŁAMCA
to że zagraliście jak ostatnie głąby nie znaczy że wyzywaliście niejakiego Romańczuka no bo i dlaczego?