Po dwóch zwycięstwach z rzędu w Lidze Mistrzów z Besiktasem Stambuł, przyszedł czas na spotkanie z rywalem z wyższej półki. Tym razem nie było jednak tak kolorowo, jak w pojedynkach z mistrzem Turcji i szczypiorniści Wisły, po raz drugi w tej edycji Velux EHF Champions League, musieli uznać wyższość SG Flensburg-Handewiit, któremu ulegli 27:25 (13:11).
Początek środowego spotkania był… kontynuacją ostatniego spotkania obydwóch zespołów. Wisła zaczęła nerwowo, czekając na indywidualne zrywy poszczególnych zawodników, w szczególności Dimy Zhitnikova. Flensburg z kolei robił to z czego słynie najlepiej, a więc błyskawicznie przechodził z obrony do ataku i skutecznie wykorzystywał kontrataki oraz luki w płockiej defensywie.
W 11. minucie „Nafciarze” przegrywali 5:7, a na parkiecie Flens-Areny w kolejnych minutach rządzić zaczął Rodrigo Corrales, który przez ponad siedem minut pozostawał niepokonany. W tym samym czasie, płocczanie również nie byli zbyt skuteczni i kilka ich rzutów zatrzymał Mattias Andersson. Wisła kontakt z rywalem złapała w 19. minucie, po trafieniu ze skrzydła Ivana Nikcevicia (8:9), a już dwie minuty później ładnym, technicznym rzutem do wyrównania doprowadził Tiago Rocha (9:9). W ostatniej fazie pierwszej połowy, pomimo tego, że gra płocczan nie uległa znaczącej poprawie, to głównie dzięki Corralesowi, gospodarze do przerwy prowadzili zaledwie dwoma bramkami (13:11).
Po zmianie stron, zawodnicy Flensburga bardzo szybko powiększyli swoją przewagę (17:13). Później jednak „Nafciarze” rzucili trzy bramki w 60 sekund i w 38. minucie było już tylko 17:16. Pięć minut później Niemcy, wykorzystując brak pomysłu „Wiślaków” w ofensywie, uciekli na trzy bramki 20:17, by na osiem minut przed końcem meczu nadal utrzymywać tę przewagę (24:21). Ostatnie minuty wyglądały podobnie jak całe środowe spotkanie. W bramce płocczan dwoił się i troił Corrales, ale bez wsparcia obrony i przede wszystkim ataku, sam Wiśle meczu nie wygra. Nie w Lidze Mistrzów. Choć był blisko, a zabrakło „zaledwie” dwóch bramek (27:25).
Trzy wyjazdowe spotkania z rzędu już za „Nafciarzami”. Teraz po dwutygodniowym graniu poza własną halą, Wisła wróci do Orlen Areny, by już w niedzielę, 29 listopada o godzinie 17.30, w meczu 13. kolejki PGNiG Superligi, zmierzyć się z drużyną KPR Legionowo.
SG Flensburg-Handewitt – Wisła Płock 27:25 (13:11)
SG Flensburg-Handewitt: Mattias Andersson, Kevin Moller – Tobias Karlsson, Anders Eggert 2, Holger Glandorf 2, Thomas Mogensen 1, Lasse Svan Hansen 4, Hampus Wanne 2, Petar Djordjic 1, Michael Nicolaisen, Johan Jakobsson, Henrik Toft Hansen 4, Rasmus Lauge Schmidt 11, Kentin Mahe, Bogdan Radivojevic, Kresimir Kozina.
Wisła Płock: Marcin Wichary, Rodrigo Corrales – Zbigniew Kwiatkowski, Michał Daszek 1, Dan-Emil Racotea 3, Milan Pusica, Valentin Ghionea 2, Tiago Rocha 5, Mateusz Piechowski 1, Angel Montoro 4, Marko Tarabochia 1, Bartosz Konitz 1, Ivan Nikcević 3, Dmitry Zhitnikov 4.
Upomnienia: Eggert, Svan Hansen, Lauge Schmidt – Piechowski, Racotea.
Kary:
Wisła Płock – 6 minut (Zhitnikov, Daszek, Rocha).