REKLAMA

REKLAMA

Były dyrektor MZD: nie popieram wydawania pieniędzy na coś, co nie jest potrzebne

REKLAMA
Reklama. Przewiń aby czytać dalej.

Piotr Gryszpanowicz to człowiek, który sytuację płockich dróg zna od podszewki. To były dyrektor Miejskiego Zarządu Dróg w Płocku, który – według wielu – dowodził jednostką najlepiej w historii. Od czasu jego rezygnacji ze stanowiska minął już rok, lecz zainteresowanie płockimi problemami nie przeszło, czego dowodem są projekty zgłaszane przez Piotra do Budżetu Obywatelskiego – wszystkie związane z sytuacją na drogowej mapie naszego miasta.

Przeczytajrównież

Z MZD odszedłeś prawie rok temu, czym się teraz zajmujesz? 

Jestem wykładowcą na płockiej Politechnice Warszawskiej, a także właścicielem firmy, której działalność zawiesiłem na czas szefowania w MZD. Miałem do czego wracać. Być może dlatego łatwiej było mi podjąć decyzję o rezygnacji. Moje odejście z Miejskiego Zarządu Dróg nie ma jednego, skonkretyzowanego powodu. Chyba po prostu zbyt wiele oczekiwałem od innych. Chciałem naprawić co się da. Widziałem wielkie potrzeby tego miasta. Ludzie mówili, że rozpadają się chodniki, że drogi są nieprzejezdne, pełne kolein. Ja o tym wiedziałem, ale miałem ograniczone fundusze.

Twoja kadencja w Miejskim Zarządzie Dróg minęła, lecz pasja pozostała. Zgłosiłeś swoje projekty do Budżetu Obywatelskiego – wszystkie związane z płockimi drogami. Do finałowej dziesiątki trafiły trzy: „Stop tirom w Płocku”, „Budowa ronda turbinowego na skrzyżowaniu ulic Wyszogrodzkiej i Harcerskiej” oraz „Rondo Lajourdie rondem turbinowym”. Który z nich jest według ciebie najbardziej potrzebny z punktu widzenia płocczanina?

Pomysłów było wiele. Komisja wyłoniła trzy. Każdy z nich miał rozwiązywać jakiś problem. Czy do finału dostały się te, na które liczyłem, że się w nim znajdą? Nie wiem. Ciężko mi wyłowić ten najważniejszy, rewolucyjny projekt.

A gdybyś nadal był dyrektorem MZD, to który projekt realizowałbyś jako pierwszy?




Wybrałbym „Stop tirom w Płocku”. To program, który był wdrażany jeszcze za mojej „kadencji”. Czemu nie został zrealizowany? Z tego co wiem, firma, która miała się nim zająć, tuż po moim odejściu zrezygnowała i nie skończyła projektu. Rozwiązano umowę. Być może pojawiły się inwestycje ważniejsze. Chociaż nie jest to przecież projekt, który generuje duże koszty.

No właśnie, skoro o pieniądzach mowa. Przewidywany koszt realizacji projektu to 200 tysięcy złotych…

Z dużym zapasem. Przewiduję, że koszt inwestycji będzie o wiele mniejszy. Tu najważniejsze nie są pieniądze, a logistyka. Nie wystarczy postawić kilka znaków i zakazać samochodom ciężarowym wjazdu do miasta – to by się mijało z celem. Należy wyznaczyć objazdy, które kierowcy tirów będą musieli respektować. Kierowcy zgłaszaliby się do urzędu po przepustki, upoważniające do wjazdu na daną ulicę, bez niej musieliby jechać wyznaczonymi drogami. Samochody z przepustką oznaczane byłyby naklejkami, widocznymi z daleka. To rozwiązanie konieczne – szczególnie teraz, do chwili zbudowania obwodnicy. W przeciwnym wypadku samochody ciężarowe zniszczą do reszty nasze drogi.

Przepustka miałaby być płatna? 

Niekoniecznie. Po wprowadzeniu projektu Płock zyska pieniądze w inny sposób – miasto zaoszczędzi m.in. na remontach dróg, które nie będą musiały być tak często wykonywane.

REKLAMA

Inni czytali również

Kolejny

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zgadzam się na warunki i ustalenia PolitykI Prywatności.

REKLAMA
  • Przejdź do REKLAMA W PŁOCKU