O świętach z dzieciństwa, miejscach ważnych do przeżywania Bożego Narodzenia i zatrzymaniu na chwilę, z biskupem płockim Piotrem Liberą rozmawia Magda Grodecka.
Magda Grodecka: Jak ks. biskup oczekiwał świąt Bożego Narodzenia jako dziecko? Co było najważniejsze w tych świętach dla małego Piotrusia Libery, który później został biskupem?
Ks. bp Piotr Libera: – Dzieci w szczególny sposób czekają na święta Bożego Narodzenia, ponieważ towarzyszy im aura tajemnicy, pewnej niewiadomej, a zarazem ten czas pełen jest ciepła i radości. Będąc dzieckiem, także w tym klimacie przeżywałem dni poprzedzające święta Narodzenia Pańskiego. Razem z innymi dziećmi z mojej rodzinnej parafii na Śląsku chodziłem na Mszę Świętą Roratnią o godzinie 6 rano. Pomagała mi w tym babcia, która budziła mnie i brata, by zdążyć do kościoła. Oczywiście, wcześniej było przygotowanie lampionów, z którymi szło się na Roraty, było losowanie figurki Dzieciątka Jezus, które wędrowało na cały dzień do wybranej drogą losowania rodziny. Nasi duszpasterze przygotowywali też różne nagrody dla dzieci, które wyróżniały się gorliwym udziałem w Roratach. W tym samym czasie rodzice i dziadkowie kupowali prezenty pod choinkę, które starali się dobrze ukryć przed nami, żeby sprawić nam potem tym większą niespodziankę.
Wreszcie nadchodziła Wigilia Bożego Narodzenia, dzień bardzo uroczysty, w którym stroiło się wspólnie z tatą choinkę i przygotowywało do wieczerzy wigilijnej. Mama razem z babcią i ciocią od rana krzątały się w kuchni, szykując dania wigilijne, wśród których królował karp i zupa rybna, no i śląskie „makówki”. Przed wieczerzą była też modlitwa za zmarłych, potem czytanie fragmentu Ewangelii i łamanie się opłatkiem, połączone ze składaniem sobie życzeń świątecznych. Po posiłku, na głos dzwoneczka, przychodziło do dzieci przez uchylone okna „Dzieciątko”, które przynosiło upominki. Wiele było przy tym radości i śmiechu. Przedłużeniem wieczerzy wigilijnej było wspólne śpiewanie kolęd przy wtórze harmoszki lub pianina. Zakończeniem tego bogatego w przeżycia dnia, był udział o północy w Pasterce w świątyni parafialnej.
MG: Czy można mówić o jakimś miejscu, które jest dla ks. biskupa ważne do szczególnego przeżywania Bożego Narodzenia?
ks.bp P.L.: – Jest kilka miejsc ważnych dla mnie w przeżywaniu Bożego Narodzenia. W dzieciństwie był to dom rodzinny, moi najbliżsi, stół wigilijny, miejsce wokół choinki. Teraz, w życiu kapłańskim jest to konfesjonał, gdzie jako spowiednik jestem świadkiem Bożego Narodzenia w sercu człowieka. Dalej ołtarz w kościele, przy którym dokonuje się cud narodzin Jezusa Eucharystycznego. Wspaniałym miejscem, by rozważać tajemnicę Bożego Narodzenia jest niewątpliwie również stajenka, czyli inaczej żłóbek, przy którym mogę medytować nad szaleństwem Boga, który stał się jednym z nas, bezbronnym dzieckiem. Bardzo ważne są dla mnie chwile, gdy mogę zatrzymać się na prywatnej adoracji tajemnicy Wcielenia przed figurką malutkiego Jezusa, leżącego na sianie w żłóbku.
M.G.: Jak można wytłumaczyć fenomen, że święta te obchodzą często także osoby, które nie są wierzące?
ks. bp P.L.: – Święta Bożego Narodzenia niosą ze sobą spory potencjał dobra, nadziei, bliskości. To czas, który przynosi z sobą ważne przesłanie: więcej jest radości w dawaniu aniżeli w braniu. Ważniejsze jest zatem rozwijanie kultury dawania, dzielenia się, niż budowanie kultury brania, konsumpcji. Chyba to sprawia, że te święta mogą stać się bliskie także ludziom niewierzącym.
M.G.: Co zrobić, aby w pogoni za choinką, prezentami i smakołykami na świąteczny stół, nie utracić radości z przeżywania duchowego tych dni?
ks.bp P. L.: – Jest taka piosenka, której słowa mówią mniej więcej tak: „Zatrzymaj się na chwilę i pomyśl, po co żyjesz”. Żeby nie zatracić duchowego wymiaru zbliżających się świąt, musimy próbować zatrzymać się w biegu codziennych spraw, w pogoni za interesami, za prezentami itd. Nie można też sprowadzać tego czasu tylko do wymiaru kulinarnego, do biesiadowania. Trzeba koniecznie wyciszyć się, wejść w siebie, pojednać się z Bogiem i drugim człowiekiem. To bardzo ważne, bo ON pragnie narodzić się przede wszystkim w moim sercu.
M.G.: O jakim prezencie pod choinkę marzy biskup płocki?
ks.bp P. L.:- Jestem na takim etapie, że jestem zaopatrzony we wszystko, co mi potrzebne. Nie mam szczególnych oczekiwań. Raczej myślę o tym, jak się podzielić z innymi tym, co posiadam.
M.G.: Czego ksiądz biskup życzy na święta Bożego Narodzenia płocczanom?
ks.bp P. L.: – Wszystkim mieszkańcom Grodu Krzywoustego życzę na święta Bożego Narodzenia przede wszystkim pokoju serca, miłości w rodzinach, odwagi i siły w pokonywaniu codziennych przeciwności oraz opieki Tego, który w Betlejem stał się Emanuelem – Bogiem z nami.