Sezon powoli zmierza do końca, a plotki o transferach nabierają tempa. Postanowiliśmy przeprowadzić wywiad z jednym z wyróżniających się zawodników polskiej ligi – Bartoszem Konitzem, który łączony jest z reprezentacją. Krążą również plotki o jego przyjściu do Płocka. Co o tym wszystkim sądzi sam zainteresowany? Zapraszamy do ciekawej rozmowy z zawodnikiem Pogoni Szczecin.
Czy kiedykolwiek dostałeś oficjalną propozycję gry w reprezentacji Polski? Jeśli tak, to powiedz, kiedy były pierwsze rozmowy i czy teraz trener Biegler także próbuje Cię namówić?
– Na początku sezonu trenerzy rozmawiali z moim trenerem z klubu, jak wygląda moja sytuacja. Czy ja chcę w ogóle grać w reprezentacji i kiedy ostatnio grałem dla Holandii. Wtedy miałem przekazać informacje, od kiedy bym mógł grać dla Polski i okazało się, że dopiero od 15 stycznia 2015. Później w sumie długo była cisza na temat kadry. Dopiero przed tym turniejem majowym znowu usłyszałem, że mogę być powołany. Miałem też kontakt z Jackiem Będzikowskim, który do mnie dzwonił, zanim wyszły powołania na turniej. Pierwsze pytanie było jak ze zdrowiem, bo już od dłuższego czasu męczyłem się z ręką rzutową. Niestety, musiałem mu powiedzieć, że nie dam rady zagrać na turnieju, bo mi ręką tego nie wytrzyma. Bardzo chciałem pojechać, ale z drugiej strony mądrzej było zostać w Szczecinie i rehabilitować się dalej, by wyleczyć ten bark.
Czy twoja gra dla kadry Polski byłaby dla Ciebie jakimś spełnieniem marzeń lub może kolejnym wykonanym celem sportowym?
– Myślę, że jedno i drugie. Chce wyciągnąć jak najwięcej z mojej kariery sportowej. Zawsze chciałem występować na jakiejś większej imprezie, jak mistrzostwa Europy czy świata. Jak okazało się, że istnieje możliwość grania dla Polski, to długo nie musiałem się zastanawiać. Mam cały czas ambicje rozwijać się jako zawodnik i granie w takiej kadrze z takimi zawodnikami na pewno mi w tym pomoże.
Mistrzostwa Europy w Polsce już niebawem, a coraz częściej mówi się o tobie i powrotach do kadry np. Grzegorza Tkaczyka. Czy w twojej opinii szukanie wzmocnień na siłę (bo tak to można zrozumieć) jest odpowiednią drogą?
– Ciężko powiedzieć, bo nigdy z trenerem Bieglerem osobiście nie rozmawiałem. Nie wiem, jakie on ma czy miał plany związane ze mną. Miałem tylko kontakt na temat tego majowego turnieju, gdzie musiałem odmówić ze względu na kontuzje. Jeśli chodzi o Grześka, to wszyscy wiemy jaka jest sytuacja na środku rozegrania po kontuzji Mariusza. Grzesiek to typowy środkowy, który zna tę drużynę znakomicie, więc na pewno może to być jedno z rozwiązań na ten problem, który obecnie posiada reprezentacja.
Czy twoje dolegliwości i urazy są już wyleczone do końca?
– Nie do końca, ale jestem po wszystkich badaniach. Pytanie było czy mój obrąbek stawowy jest uszkodzony, jeśli by tak było, to wtedy czekałby mnie poważny zabieg i rehabilitacja, która trwałaby nawet 7 miesięcy. Muszę przyznać, że bałem się trochę tego, że tak będzie, bo były dni gdzie nie mogłem po prostu ręki podnieść do góry. Ale tydzień temu miałem konsultacje u lekarza, który mi przekazał na tyle dobrą informacje, że tego zabiegu nie muszę mieć. Obrąbek jest leciutko uszkodzony, ale takiego czegoś się nie operuje. Więc po sezonie wchodzę w rehabilitację, która potrwa około 6 tygodni i to ma mnie wyleczyć.
Czujesz się na siłach, by zasilić szeregi Wisły lub Vive? W kuluarach od pewnego czasu mówi się o tobie w Płocku?
– Na pewno na formę nie mogę narzekać w tych ostatnich dwóch sezonach. Czuje się tutaj dobrze w tej drużynie i w tym mieście, tak samo moja rodzina. Wiem, po co zostałem ściągnięty tutaj i czego oczekują ode mnie trenerzy i klub. Tak jak mówiłem wcześniej, ja chcę się cały czas rozwijać jako zawodnik. Granie w takich zespołach jak Vive lub Wisła na pewno by mi w tym pomogło. To już są kluby, który liczą się w całej Europie.
Załóżmy, że od nowego sezonu będziesz grał w barwach Wisły. Czy nie byłoby to dla Ciebie jakieś dodatkowe obciążenie? Wierni kibice z Płocka pamiętają, że byłeś kiedyś graczem Vive.
– Już trochę poznałem tę całą historię między tymi klubami. Każdy kibic będzie miał swoje zdanie na ten temat i to trzeba respektować. W ostatnich czasach było już paru zawodników, którzy ten ruch wykonali. Ale jestem w stu procentach przekonany, że Ci zawodnicy zostawiają co mecz serce na boisku dla swojego klubu, bo są profesjonalistami. Ja bym tak zrobił. To, że kibice mogą na to inaczej zareagować, to się wie, zanim się podpisuje kontrakt z takim klubem. Ale to daje też dodatkową motywację.
Odejdźmy od tak niewygodnych pytań i przejdźmy do trwającego jeszcze sezonu. Za kilka dni będziecie walczyć z Azotami o brązowy medal. Jak oceniasz szanse obu drużyn w walce o najniższy stopień podium?
– Myślę, że patrząc na składy, to Puławy są lekkim faworytem do zdobycia medalu. Mają bardziej doświadczony i wyrównany skład. Przy tym systemie gdzie się gra dwa dni z rzędu, jest to bardzo ważne. Puławy miały pechowy początek sezonu, ale teraz w najważniejszym momencie grają bardzo dobrą piłkę. Gramy pierwsze dwa mecze u siebie i to będzie na pewno naszym atutem. Cały sezon się kręciliśmy około 3/4 miejsca i na pewno będziemy wreszcie chcieli wygrać ten medal. Ale do tego jeszcze daleka droga, zapowiadają się ciekawe mecze.
Ekipa z Puław pod wodzą nowego trenera robi postęp z meczu na mecz, a w półfinałach z Wisłą momentami byli nawet nieco lepszą drużyną. Czy uważasz, że twój zespół będzie w stanie powstrzymać podopiecznych Skutnika? Czy twoim zdaniem poprzedni trener mógł stanowić tak duży problem w Puławach, że nagle z tragicznej gry Azoty stały się kandydatem do medalu?
– Patrząc na sam skład, to przed sezonem wiedziałem, że Puławy będą bardzo mocne i będą grali o medal. Dlaczego mieli taki pechowy start, tego nie wiem, ale na pewno grali poniżej możliwości. Nie znam osobiście trenera Skutnika, ale od czasu, gdy przejął ten zespół, zaczęli coraz lepiej grać, wiec na pewno coś zmienił w tym zespole i widać to po wynikach.
Jak oceniasz swój zespół w starciu z Vive w półfinałach? Czy można było zrobić coś lepiej?
– Graliśmy te mecze bez Bruny i beze mnie, ponieważ dochodziliśmy do siebie po kontuzjach. Myślę, że gdybyśmy byli w pełnym składzie, to mielibyśmy więcej rotacji w składzie i moglibyśmy postawić większy opór Vive. Wiedzieliśmy jednak, że na ten moment wygrać chociaż jeden mecz z Kielcami jest prawie niemożliwe. Na pewno te mecze dużo dały naszym młodym zawodnikom, bo sporo czasu spędzili na parkiecie w tych 3 meczach. Graliśmy te mecze praktycznie 8/9 zawodnikami, gdy Vive sobie wymienia całą siódemkę co 15 minut, a więc też sporo zdrowia chłopaki zostawili na parkiecie. Na szczęście wszyscy są zdrowi po tych meczach i możemy się szykować na Puławy.
Co musi zrobić Wisła, by powalczyć o Mistrzostwo Polski? Gdzie płocczanie powinni szukać swoich szans?
– Na pewno spróbować wygrać jeden mecz w Kielcach, ponieważ oba zespoły grają super we własnej hali. Vive ma ten komfort, że ma bardzo wyrównany skład i jest w stanie co 15 minut wymienić skład bez tracenia jakości grania… Płock teraz stracił lidera — Mariusza Jurkiewicza, który w obronie i ataku był bardzo mocnym punktem tej drużyny. Tutaj już jest granie o złoto, wiec na pewno reszta zespołu będzie robiła wszystko, żeby zastąpić Mariusza jak najlepiej. Jeśli pozostali kontuzjowani powrócą do składu oprócz Mariusza, to na pewno będą to zacięte mecze, a dla kibiców będzie to naprawdę święto piłki ręcznej!
Jak, twoim zdaniem, będzie wyglądało podium na koniec sezonu?
– Tak jak mówiłem, Vive uważam jako faworyta, bo mają w tym momencie bardziej wyrównany skład. Wiśle będzie ciężko bez Jurkiewicza, ponieważ tracą przez to rzut z drugiej linii i mocny punkt w obronie. Dlatego moim zdaniem w tym sezonie złoto zdobędzie Vive, a Wiśle pozostanie srebrny medal. Jeśli chodzi o brąz, to jeśli damy radę zagrać w pełnym składzie w tych meczach, to na pewno będziemy w stanie wygrać z Azotami trzy razy i wygrać brązowy medal.
Dziękuję bardzo za poświęcony czas i życzę ci zdrowia, jak również wielu sukcesów sportowych.
– Również dziękuję i pozdrawiam!