Powakacyjny sezon nasza Galeria zainaugurowała wernisażem wystawy „Dawno, dawno temu…”. Raczej nieczęsto możemy powiedzieć, że wydarzenie kulturalne jest dedykowane do wszystkich grup wiekowych – od przedszkolaka do staruszka, jednakże tym razem śmiało możemy je tak scharakteryzować.
Na ekspozycję składają się prace 20 estońskich artystów – łącznie 59 rysunków, akwareli i kolaży ilustrujących 25 baśni braci Grimm, takich jak „Czerwony Kapturek”, „Kopciuszek”, „Kot w butach”, „Śpiąca królewna”, jak i tych mniej znanych naszym czytelnikom.
Przy tej okazji warto wspomnieć, że pierwsze wydanie zbioru baśni zebranych przez Grimmów z ustnych opowieści ludowych, mitów i przypowieści opublikowano w 1812 roku. Przez ponad dwieście lat zmieniały się epoki i ustroje, ludzie dokonali niespotykanego dotąd cywilizacyjnego skoku i spacerowali po księżycu… a te klasyczne baśnie wciąż fascynują kolejne pokolenia dzieci. Być może stało się tak dlatego, że zawierają nasze odwieczne, moralne pragnienie, które nie zawsze w dorosłym życiu się sprawdza – dobro, mimo wielu przeciwieństw lub też pierwszych niepowodzeń, na koniec definitywnie zwycięża walkę ze złem.
Autorką tego estońsko-włoskiego projektu, który powstał w 2015 roku, i jednocześnie jej kuratorką jest Viive Noor, to ona przyciągnęła do niego zarówno uznanych, jak i dopiero rozpoczynających swą artystyczną drogę estońskich ilustratorów. Wystawa już kilka lat krąży po Europie, wciąż spotyka się z niezwykle entuzjastycznym przyjęciem, bawi, rozczula, i zaskakuje. W Polsce odwiedziła już takie miasta jak Kraków, Szczecin i Białystok, w Płocku natomiast zagości do 30 września, tak zatem czasu aby wejść w czarodziejski świat baśni mamy niezbyt wiele.
Można by spekulować, dlaczego mimo wielu różnic kulturowych i estetycznych, w różnych zakątkach naszego kontynentu wystawa niezmiennie spotyka się z zainteresowaniem. Jednym z powodów jest niewątpliwie fakt, że obejmuje ona oprócz różnorodnych technik plastycznych również na wskroś zindywidualizowane style rysunkowe, graficzne i malarskie, ma zatem niezwykle duże szanse aby choć swą częścią trafić w nasze gusta.
Czy zastanawialiście się Państwo jak trudne wyzwanie stoi przed każdym z ilustratorów? Na początku powinien on swym projektem nawiązać do wybranego epizodu z bajki, swą wrażliwością włączyć się w akcję obrazując świat z naszej wyobraźni, marzeń, czarodziejskich snów. Jednakże to nie wszystko – pewnie o wiele ważniejszą trudnością, którą należy pokonać, jest odwołanie się do wieku dziecięcego, przyjęcie tej nieskrępowanej skorupą reguł, zasad, schematów poznawczych swobodnej, pozbawionej jakichkolwiek ograniczeń „logiki” myślenia zaczerpniętego wprost ze świata fantazji.
Na sam koniec należałoby również zaspokoić upodobania najstarszych czytelników, czyli potencjalnych sponsorów obarczonych stereotypem zdecydowanego oddzielania rzeczywistości od tego co ulotne, niemierzalne i irrealne; z pobudek jak najbardziej prozaicznych sprawić, aby oglądając książkowe „obrazki” hojnie otworzyli swoje portfele…
Dlatego też wydaje się, że dobra ilustracja baśni powinna zawierać w sobie co najmniej kilka poziomów. W plastycznej wizji autora, w jego rozumieniu rzeczy musi się znaleźć przede wszystkim spektrum dedykowane dla swobodnej eksploracji przez dziecięcą wyobraźnię. Jednakże równie dobrze ilustracja może zawierać sekrety, tajemnice, a nawet pytania natury egzystencjalnej, które przydadzą się później w trakcie naszego dorastania.
Takie wielowarstwowe rozwiązania dostrzegam chociażby w cyklu prac Viive Noor do bajki Czerwony Kapturek. Przerażający las i czyhająca gdzieś na ścieżce bestia budzi grozę nie tylko w małej, bezbronnej dziewczynce. Idąc przez życie dorastamy wraz ze swymi lękami, które rozlewają się w naszej psychice i stają się dla nas wreszcie tak naturalne jak oddychanie. Oswajamy zmorę, a ona jak krwiożerczy bluszcz oswaja nas, wtapia nas w krwiobieg, wydziera niewinność serca.
Inaczej interpretuje tę bajkę Anne Linnamagi, odwołując się do dziecięcego widzenia świata. Dziewczynka wyciąga rękę w kierunku paszczy złego wilka, bo nie zna jeszcze okrucieństwa świata, z tego względu nie odczuwa strachu, bo nie wie, że zwierzę może wyrządzić jej krzywdę. Być może groźny wilk jest dla niej dużym, ciepłym futrzakiem. Nie jest to bynajmniej przejaw naiwności, to tylko sposób widzenia rzeczywistości z dziecięcej perspektywy, która nie została jeszcze obciążona bagażem przykrych, życiowych doświadczeń.
Z kolei Regina Lukk – Toompere wykorzystała motyw Muzykantów z Bremy. Zwierzęta z bajki, stojąc jedno na drugim i wydając z siebie dziki jazgot, miały wystraszyć z chaty rozbójników. Jednakże na ilustracji widzimy całą menażerię, kiedy wraz z budynkami i małymi ludzikami lecą w dół na łeb, na szyję. Czyżby ilustracja była również przestrogą, iż nie każdy fortel ma zawsze szanse powodzenia?
Takich sekretnych konotacji i zagadek oczekujących na nasze, różnorodne interpretacje jest na wystawie „Dawno, dawno temu…” co niemiara – warto zatem w ciągu najbliższych tygodni zajrzeć do naszej Galerii i skorzystać z wydarzeń towarzyszących wystawie.
Nad wystawą w Płockiej Galerii Sztuki (współorganizatorem tego wydarzenia jest Ambasada Republiki Estońskiej w Polsce), honorowy patronat objął Prezydent Miasta Płocka Andrzej Nowakowski. PetroNews jest patronem medialnym wystawy w Płocku.