Wielki sąsiad płocczan wzbudza ostatnio spore zainteresowanie, nie zawsze korzystne. Badania, potwierdzające bardzo wysoki wskaźnik nowotworów dróg oddechowych u płocczan, redukcja etatów w Płocku i tworzenie w zamian miejsc pracy w Warszawie czy innych miastach, zmiana systemu z pięciobrygadowego na czterobrygadowy – to wszystko powoduje coraz wyraźniejsze symptomy niezadowolenia. Do tego pakietu nasz rozmówca dołączył jeszcze jeden – postulat powrotu zarządu koncernu do Płocka.
Albert Kołodziejski to samorządowiec, prezes spółki miejskiej, były radny powiatowy i doradca Przewodniczącego Komisji Gospodarki Parlamentu RP obecnej kadencji. Skąd jego zainteresowanie Orlenem i Płockiem?
– Od urodzenia jestem mieszkańcem gminy Bodzanów w powiecie płockim, w Płocku kończyłem szkołę średnią, z Płockiem byłem związany zawodowo, również w Płocku i okolicach mam wielu znajomych i przyjaciół, z którymi od lat utrzymuję kontakty – wyjaśnia Albert Kołodziejski. – Zawodowo zarządzam jedną ze spółek komunalnych w powiecie nowodworskim oraz przewodniczę radzie nadzorczej miejskiej spółki w Płońsku. Zawsze angażowałem się w sprawy społeczne, nie jest więc niczym dziwnym, że wielopłaszczyznowe oddziaływanie PKN Orlen na Płock i okolicę w sposób naturalny wpisuje się w obszar moich działań i zainteresowań – tłumaczy były radny powiatowy.
Faktycznie, szukając informacji o naszym rozmówcy dowiedzieliśmy się, że 13 lat temu, kiedy został wybrany do pełnienia funkcji sołtysa, był jednym z najmłodszych sołtysów w Polsce. W poprzedniej kadencji był radnym powiatu płockiego, politycznie związanym z PiS. – W 2002 roku wstąpiłem w szeregi Prawa i Sprawiedliwości i już 13 lat jestem w tej partii na dobre i złe – uśmiecha się pan Albert.
ORLEN NIE TYLKO Z WYZIEWAMI
Wracając jednak do naszego tematu – wiemy, że i w tegorocznych wyborach do Sejmu nasz rozmówca znalazł się na liście swojej partii. Co chciałby zmienić w Płocku i okolicznych powiatach jako poseł?
– Jeśli chodzi o zmiany w Płocku i w naszym okręgu… W Płocku przede wszystkim priorytetem dla mnie będzie to, aby Orlen wrócił do Płocka. Tak, to dziwnie brzmi, ale Orlen musi wrócić mentalnie do Płocka, dziś tylko fizycznie czujemy jego obecność, jako wyziewy z kominów i instalacji produkcyjnych, nawet zarząd tej spółki wyniósł się do Warszawy i trudno oprzeć się przekonaniu, że Orlen odwrócił się do Płocka i okolic plecami – tłumaczy samorządowiec.
Co konkretnie chce zmienić nasz rozmówca? – Orlen, a właściwie jego zakład produkcyjny, działa na terenie Płocka, ale swoje oddziaływanie ma również na sąsiadujące powiaty, to miejsca pracy, których, niestety, jest coraz mniej. Zwalniani są z dnia na dzień długoletni pracownicy, często specjaliści pochodzący z Płocka i okolic. Redukowane są miejsca pracy w Płocku, za to tworzone są nowe, lepiej płatne etaty w Warszawie. Warto więc zapytać, czy Orlen faktycznie działa dla Płocka i okolicznych powiatów na sto procent swoich możliwości, czy też jedynie działa po najmniejszej linii oporu, traktując Płock i okolice jako zło konieczne? – pyta samorządowiec, precyzując:
– Jeżeli mieszkańcy Płocka i okolicznych powiatów obdarzą mnie zaufaniem i otrzymam mandat posła, moim najważniejszym zadaniem będzie właśnie spowodowanie zmiany polityki Orlenu w stosunku do Płocka, jego mieszkańców, a także mieszkańców okolicznych powiatów, rozumianej nie tylko jako podjęcie starań o obniżenie ceny paliwa w Płocku i okolicach, ale także jako znacznie większą niż dotychczas partycypację finansową w projekty miasta i powiatów naszego okręgu – deklaruje.
Podaje też konkretną propozycję – stworzenie 400 nowych miejsc pracy w Płocku. Jak to zrobi?
– Aby odpowiedzieć na to pytanie, należy poznać kilka faktów, odpowiedzi nasuną się wówczas same – mówi Albert Kołodziejski. – Chciałbym zadać kilka konkretnych pytań Prezesowi PKN Orlen, Panu Jackowi Krawcowi. Czy prawdą jest, że w biurach w Warszawie zatrudnionych jest około 400 pracowników, których pensje rocznie mogą wynosić około 43 mln złotych? Czy prawdą jest, że roczny czynsz za wynajem biura Orlenu w Warszawie w budynku „Senator” przy ul. Bielańskiej to koszt około 24 milionów złotych, co daje około 2 miliony złotych miesięcznie transferowanych z Płocka do Warszawy? I to w chwili, gdy spółki z grupy kapitałowej Orlenu wprowadziły się rok temu do najnowocześniejszego, kosztującego kilkadziesiąt milionów złotych biurowca w Płocku, tzw.”CUK”? Czy zarząd Orlenu nie powinien również urzędować w tym budynku? Czy prawdą jest, że jednoroczny budżet działu marketingu PKN Orlen wynosi około 160 milionów złotych? Analizując powyższe pytania, rodzi się kolejne – co to ma wszystko wspólnego z racjonalnym gospodarowaniem środków należących do spółki? To tylko kilka z wielu pytań, z ogromnej listy czekających na odpowiedzi – wymienia kandydat PiS.
Albert Kołodziejski udowadnia, że jego argumenty i obietnice wyborcze są do zrealizowania w ciągu jednego roku. – Dlaczego chcę sprowadzenia Zarządu Orlenu z Warszawy do Płocka? Nie tylko ze względu na podatki, czy prestiż. Orlen to Płock, a Płock to Orlen. Zarząd firmy odpowiedzialnej społecznie powinien przebywać na stałe w Płocku – oddychać tym samym powietrzem, tankować to same paliwo i być na bieżąco ze wszystkim problemami, a nie lansować się w stolicy – przekonuje kandydat na posła.
Z PŁOCKA KPIĄ – MAMY NAJDROŻSZE PALIWO
Według samorządowca, wystarczy zlikwidować biura w Warszawie i przenieść miejsca pracy do naszego miasta, aby zyskał na tym sam Płock i okolice. – Chcecie pracować w Orlenie? Zapraszany do Płocka. Odtworzenie 400 miejsc pracy w Płocku to realne pieniądze, liczone w dziesiątkach milionów złotych, które pojawią się w obrocie na naszym lokalnym, a nie bogatym rynku warszawskim. To pieniądze, które będziemy wydawali MY i TU – podkreśla Albert Kołodziejski.
Kolejny sposób, to obcięcie budżetu marketingu koncernu. – Jeżeli informacje, które posiadam są wiarygodne, to zmniejszenie o połowę tego budżetu dałoby oszczędności rzędu 80 milionów złotych rocznie. Paliwa to nie produkty spożywcze, które trzeba nieustannie reklamować. Ich kupowanie, przynajmniej na razie, to konieczność – argumentuje.
W ten sposób, czyli poprzez likwidację biur w Warszawie i obcięcie budżetu marketingowego, koncern – według naszego rozmówcy – mógłby zaoszczędzić około 100 mln zł rocznie.
– Bez uszczerbku dla rynkowej wartości firmy, Orlen może wrócić do Płocka i okolicznych powiatów, z korzyścią dla pracowników i mieszkańców. Być może wówczas zaangażowanie koncernu w sprawy miasta i okolic byłoby większe. Być może powstałyby rowery miejskie w Płocku, nowe boiska sportowe, może udałoby się zrobić centrum motorowo-kartingowe czy utworzyć specjalistyczną opiekę zdrowotną dla płocczan, szczególnie w zakresie nowotworów, alergii i chorób dróg oddechowych. Niewątpliwie przydałaby się również większa pomoc finansowa piłkarzom ręcznym i nożnym – wymienia kandydat na posła. – Do Płocka musi wrócić pierwsza liga w zarządzaniu Orlenem! – argumentuje.
Albert Kołodziejski zwraca uwagę na jeszcze jedną sprawę. – Dzięki polityce cenowej koncernu, Płock funkcjonuje w kręgach motoryzacyjnych jako kultowe miejsce drwin i kpin! Paliwo w Płocku i okolicach jest jednym z najdroższych w Polsce. Jestem przekonany, że ceny paliw na stacjach w Płocku mogą być jednocześnie i rynkowe i odczuwalnie niższe. Zasługujemy na to z czystego szacunku, bez potrzeby wysłuchiwania cynicznych argumentów o sile nabywczej tutejszych mieszkańców! – uważa polityk.
ORLEN TO PRACOWNICY, NIE ZARZĄD
Kandydat PiS pyta również o sprawy pracowników Orlenu. – Czy prawdą jest, że od pewnego czasu wynagrodzenia są zamrożone? Czy prawdą jest, że pracownikom w spółkach obcina się dodatki w różnej postaci? Czy prawdą jest, że menadżerowie na stacjach paliw każą oddawać pieniądze za nie sprzedane hot dogi czy przeterminowany towar pracownikom, którzy zarabiają po 1.300 zł? Czy prawdą jest, że kadra zarządzająca w Orlen i spółkach to w około 75% ludzie z Gdańska, Wrocławia, Warszawy, Katowic czy Sopotu? A gdzie Płock, okoliczne powiaty? Na te pytania niech odpowiedzą sami aktualnie zatrudnieni i byli pracownicy koncernu . Nikt tak dobrze jak oni oraz ich rodziny nie wie, jak jest naprawdę – mówi Albert Kołodziejski.
Zauważamy, że jednak koncern robi pewne rzeczy dla Płocka – współuczestniczy w budowie placów zabaw, funduje stypendia, prowadzi działania z zakresu społecznej odpowiedzialności biznesu…
– Orlen faktycznie sporo mówi o społecznej odpowiedzialności biznesu. Ale gdzie ona jest? W zamkniętych i ogrodzonych imprezach tylko dla pracowników w mieście, w których nie mogą uczestniczyć mieszkańcy? W robieniu w całym kraju fajnych imprez, a w Płocku ograniczając się zaledwie do rzucenia jakichś okruchów na wsparcie pomysłów innych organizacji? A może w braku pełnych informacji na temat zachorowalności na nowotwory dróg oddechowych czy wiarygodnych informacji, co wieczorem i w nocy wydobywa się z kominów Orlenu? – zarzuca pytaniami samorządowiec.
Nasz rozmówca podnosi też sprawę zatrudniania płockich i okolicznych firm. – Niech firmy, ich pracownicy wraz z rodzinami sobie odpowiedzą, ilu przedsiębiorców z naszego terenu wygrywa dziś przetargi w PKN i w spółkach zależnych od Orlenu, a jak było kiedyś? Ilu przedsiębiorców z Płocka i okolic współpracuje z Orlenem i na jakich zasadach? Te pytania kieruję do nich, ponieważ to oni wiedzą najlepiej, jaki jest stan faktyczny i jak drastycznie różni się od wizerunku wykreowanego za pomocą marketingowej papki, zaprawionej obficie hojnym gestem. Ja ze swojej strony chciałbym wszystkich zapewnić – mocno wierzę w to, iż nadchodzi dobra zmiana, aby to co „nasze” było szanowane, a nie odpychane i umniejszane. Zrobię wszystko, żeby danego słowa dotrzymać – podsumowuje kandydat do Sejmu.
Ten Pan nie został wójtem a zostanie prezesem spółki – ku……a niedługo kiecuny będą zasiadać w radach nadzorczych….itp….a jakiś kardynał zostanie prezesem PKN .
Na takie stanowiska powołuje się ludzi z doświadczeniem i związanych z branżą paliwową – żenujące i karygodne !!! i mamy nadzieję ,że to wypadek przy pracy i przygotowania do 1 kwietnia.
czy ten Pan jest spokrewniony z obecnym prezesem Orlenu?