Jakie smaki zapamiętała z dzieciństwa? Jakie danie smakuje jej gościom? Kto gotuje w jej domu? Na nasze pytania w „Płockiej kuchni” odpowiada Agnieszka Krzętowska, wykładowca akademicki, doktor ekonomii.
Od wielu lat wykłada w Kolegium Nauk Ekonomicznych i Społecznych Politechniki Warszawskiej w Płocku i zawsze podkreśla, że jest z tego dumna. – Mam najwspanialszych studentów na Ziemi, a praca z młodzieżą daje mi wiele satysfakcji i radości – mówi. – Moje pasje to statystyka i demografia. Bardzo interesuje mnie historia, zwłaszcza XX wieku. Fascynujące są dla mnie przemiany, które zaszły w czasie minionego stulecia. Uwielbiam spacery po lesie i jazdę na rowerze – opowiada o sobie dr Agnieszka Krzętowska.
Smak dzieciństwa? Kuchnia wołyńska
Pytana przez nas o smaki z dzieciństwa mówi, że są to wszelkiego rodzaju pierogi oraz bułeczki drożdżowe z cynamonem. – Moja mama urodziła się i wczesne dzieciństwo spędziła na Wołyniu. Stamtąd wyniosła tradycję własnej kuchni. Tę tradycję przekazała mnie i siostrze. Wiele zwyczajów kulinarnych z Wołynia znam tylko z opowieści, ponieważ dziadkowie, którym udało się przeżyć tzw. „rzeź wołyńską” zostali przesiedleni na ziemie odzyskane – opowiada pani Agnieszka.
Z kulinarnych tematów, które słyszała w domu, zapamiętała opowieści o pieczonym prosiaku, nadziewanym ostrymi, węgierskimi kiełbaskami, podawanym na kopcu z tatarki – tak nazywano kaszę gryczaną. Sama wspomina nadziewaną gęś podawaną na zimno z powidłami z żurawiny. Do tego mamałygę, przygotowywaną na słodko…
– Wówczas jadło się ją z jagodami i zalewaną gorącym mlekiem lub na słono do mięsa. Zimą bardzo często robiono pierogi z suszonymi śliwkami lub suszonymi wiśniami. Na deser galaretka z żurawiny – wspomina wykładowca politechniki. Mówi, że jej smaki kształtował dom rodzinny. – A szczególnie moja mama -wyznaje. – Zdecydowanie mniejszy wpływ na kuchnię w naszym domu miał mój tata, który pochodził z Łodzi. Nie było tam takiej różnorodności. Na śniadania jadaliśmy obowiązkowo „angielkę”. Do dzisiaj w Łodzi nazywają tak bagietkę – tłumaczy.
Kuchnia tylko tradycyjna
Jest zwolenniczką kuchni tradycyjnej i jada w domu. – Bardzo lubię klimat mojej kuchni ze stołem, przy którym spotykam się z domownikami, znajomymi i przyjaciółmi – mówi pani Agnieszka.
Gotuje sama, ponieważ bardzo to lubi.
– Przygotowując posiłki, odpoczywam. Uwielbiam piec. Szczególnie sernik. Zawsze też wręcz celebruję pieczenie ciasta drożdżowego. Bardzo lubię, kiedy zapach moich ciast wypełnia mieszkanie. W ten sposób można mieć Boże Narodzenie każdego dnia – wyjaśnia swój zapał do pieczenia.
Popisowego dania nie ma, ale cieszą ją eksperymenty w kuchni. – Jestem mistrzynią w eksperymentowaniu. Ciągle poszukuję nowych przepisów – śmieje się. – Dla Państwa Czytelników mam propozycję potrawy, która, mam nadzieję, okaże się pyszna, choć może nieco zaskakująca. Wszyscy, którzy próbowali tego dania u mnie w domu mówią, że jest naprawdę wyśmienite i ciekawe w smaku – podsumowuje.
Rozmawiała: Magda Grodecka
[tabs]
[tab title=”Soczewica Pani Agnieszki”]
Składniki:
- 1 cebula (drobno posiekana)
- 1/2 główki czosnku
- 1 szklanka czerwonej soczewicy
- 1 łyżeczka curry
- 1 łyżeczka kminu rzymskiego
- 1/2 łyżeczki ostrej papryki
- sól i pieprz do smaku
- 1 łyżka koncentratu pomidorowego
Wykonanie:
Podsmażyć na złoty kolor cebulę, dodać soczewicę. Zalać wodą i dodać wszystkie przyprawy. Dusić pod przykryciem, aż soczewica będzie miękka. W razie potrzeby, dolać wody. Na koniec dodać koncentrat pomidorowy i zagotować. Można posypać świeżą kolendrą.
Smacznego![/tab]
[/tabs]